Przez 12 dni kolejnych wyzwań, przygód i niezwykłych, zamkowych wrażeń – wydarzyło się tak wiele, że ledwie zdołam musnąć owe chwile tymże opisem… ! Na wstępie wyprawy znalazłem się w Górach Stołowych. To właśnie tam, podczas iście zimowej aury, zdobyłem już pierwszego dnia najwyższy ich punkt, po czym kolejnego dnia wystartowałem w tych samych górach w pierwszym tego typu, zimowym wyścigu „Fat Bike Race”. Śniegu nie brakowało a moje ambicje – pomimo różnicy w posiadaniu jednej nogi mniej wobec rywali – gnały mnie z marzeniem wyprzedzenia choćby jednego zawodnika, nim nastanie linia mety… Ostatecznie wyprzedziłem 11 i ,przepełniony aż po brzegi radością, ruszyłem na swój wyśniony szlak zamków Dolnego Śląska.
W zapowiedziach wyprawy sugerowałem dotarcie do co najmniej 7 z nich. Ostatecznie zdołałem odwiedzić ich… 13, jednocześnie śpiąc w części z nich pod namiotem. Ależ to była przygoda! Emocje… Częstokroć zamkowe szczyty wzgórz zdobywałem już po zmroku. Po rozbiciu namiotu jeszcze nocne zwiedzanie, zaległy posiłek, niekiedy ognisko…
Co prawda aura mnie nie oszczędzała, bowiem, przygotowany nawet na znaczne mrozy, musiałem w części trasy mierzyć również ze strumieniami deszczu i błotem… Ale jeśli mógłbym już na coś narzekać – z pewnością powodem byłoby to, że musiałem już wracać ! Dolny Śląsk to kraina magiczna… Niewysłowiona w swym pięknie!
Największy trud wiązał się oczywiście ze zdobywaniem szczytów wraz ze swym niewyobrażalnie ciężkim rowerem. To była walka o każdy metr, niekiedy nawet każde 10cm (np. po głazach do Bolczowa) – częstokroć w kompletnych ciemnościach.
Ale takie było założenie tej wyprawy! To nie miał być spacer z przewodnikiem po pachnących woskiem korytarzach… I właśnie w tej surowości skrywa się najwięcej satysfakcji, że zdołałem ziścić każdy cel, niezależnie od warunków i bolączek, jakie mi towarzyszyły.
Odwiedzonych 13 warowni to:
- Zamek w Chojnowie
- Zamek Grodziec
- Ruiny zamku Wleń
- Wieża rycerska w Siedlęcinie (niestety, nie zdołałem wkroczyć do jej wnętrz)
- Ruiny zamku Chojnik (na szczycie potężnej góry)
- Ruiny zamku księcia Henryka (góra Grodna – najwyższy szczyt wzgórz łomnickich)
- Ruiny zamku Bolczów (dwie noce pod namiotem!)
- Ruiny zamku Grodztwo w Kamiennej Górze
- Ruiny zamku w Czarnym Borze
- Ruiny zamku Konradów w Grzędach
- Ruiny zamku Rogowiec (najwyżej położony zamek w Polsce!)
- Ruiny zamku Radosno
- Ruiny zamku Nowy Dwór w Wałbrzychu (najbardziej strome podejście do ruin na szczycie na całym szlaku)
Nie byłoby jednak tego ogromnego wyzwania, gdyby nie stosowny sprzęt i odzienie, w jakie byłem wyposażony za sprawą wsparcia grupy osób i firm, na których czułem, że naprawdę mogę polegać! A oto i one: Iwona Neubarth (fundatorka roweru), Reh-Art, Agnieszka Zdobych, Ottobock Polska, Helikon Tex, Matix Bike, Agnieszka Gabryelow, Magdalena Woźniak, DexShell, Dobiesław Wolski, Dariusz Słoma, Trekkersport. Ogromnie im jestem wdzięczny!!!
Do podsumowania załączam 75 fotografii, ledwie muskających emocje, jakimi się syciłem podczas trwania wyprawy. Zdjęcia można pobierać w pełnej – oryginalnej rozdzielczości.
Album widoczny tylko dla posiadaczy linka: https://picasaweb.google.com/112745101055026692587/ZimowaWyprawaRowerowoZamkowa2016?authuser=0&authkey=Gv1sRgCL2EmLTihMiueQ&feat=directlink
Póki co, stworzyłem pierwszy, skromny materiał video z poranka w ruinach zamku Bolczów: https://youtu.be/kXDYm8t4cLM
Rafał Gręźlikowski