To wciąż jeszcze bardzo świeża materia, a podobno zupełnie lepiej i bardziej obiektywnie widzi się rzeczy z pewnej perspektywy. Ale zbyt jestem niecierpliwa, by czekać owej „perspektywy”.
Po tej jednoznacznej sumującej laudacji, trzeba przejść do pojedynczych faktów 3-dniowego spotkania z Ciechocinkiem i z ludźmi, dla których to miejsce jest sensualnym wyborem na życie.
Ponad setka akredytowanych dziennikarzy, przybyłych do Ciechocinka w piątkowe (13 maja) popołudnie, otrzymało tymczasowe miejsca pobytu. Zajęliśmy, po kilka miejsc, chyba większość ciechocineckich obiektów sanatoryjno-uzdrowiskowo-rekreacyjnych (według danych – w obiektach piętnastu partnerów – współorganizatorów kongresu). Niektóre trochę starsze, po rewitalizacji, ale i nowe, pachnące jeszcze tegoroczną farbą, kładzioną na tynki oddanych dopiero co do użytku miejsc noclegowych. Podczas wspólnych spotkań mogliśmy wymieniać spostrzeżenia, w jakich warunkach miłośnicy balneologii, sygnowanej ciechocinecką sławą, mogą się tu rehabilitować, wracać do zdrowia lub po prostu profilaktycznie zapobiegać schorzeniom. Każdy z nas, oprócz wygodnego łóżka, miał zapewniony pakiet zabiegowy w miejscu pobytu oraz kartę wstępu na obszar okołotężniowy, gdyby apetyt na Ciechocinek wykraczał poza ramy zorganizowanych dla dziennikarzy atrakcji.
Pierwszego dnia, dnia przyjazdu, potrzebnego na zaaklimatyzowanie się, na zwiedzenie hotelowych korytarzy i na solankową kąpiel, o zmierzchu zostaliśmy zaproszeni przez organizatorów na wieczór integracyjny w Villi York. Tu przedstawili się ci, którzy koordynowali pobyt dziennikarzy w Ciechocinku, tutaj też padły zapowiedzi, wypowiedziane przez Marka Traczyka, prezesa SPM-u, konkretyzowania się idei założycielskiej Polskiej Izby Mediów. Potem już, do północy, rozbrzmiewała muzyka przy smacznym posiłku, serwowanym przez gospodarzy.
Drugi dzień był bardzo intensywny. Zaczęło się od czterogodzinnego XII Kongresu Polskich Mediów, perfekcyjnie przygotowanego w gościnnej sali bankietowej Łazienek II (Targon); był to najbardziej merytoryczny punkt całego programu, przygotowanego dla dziennikarzy. Obrady, odbywające się na kanwie tematu wiodącego „Ciechocinek – Miasto Zdrowia”, miały swoich znakomitych moderatorów w osobach Marka Traczyka i Mariusza Krupy – członka Zarządu Przedsiębiorstwa Uzdrowiska Ciechocinek SA. Panowie byli rozdawcami ról, zapraszając na scenę kolejnych prelegentów. Nim jednak rozpoczął się cały blok doskonałych prezentacji, kapituła programu „Miasto Zdrowia” (Ryszard Marcinczak – prezes Warszawskiej Izby Gospodarczej, Mariusz Malicki – prezes Polskiej Izby Hotelarstwa, Marek Traczyk – prezes SPM, Tadeusz Wojciechowski – Biuro Promocji Jakości, Ewa Matyba – redaktor naczelna TTG Dziennik Turystyczny) przyznali burmistrzowi Leszkowi Dzierżewiczowi i przewodniczącemu Rady Miejskiej Ciechocinka Marcinowi Zajączkowskiemu certyfikat Miasta Zdrowia.
cdn.
Ewa Matyba
foto: Robert Lachmann
* Tytułem wyjaśnienia (raz jeszcze, gdyż językowym łamigłówkom, związanym z mieszkańcami Ciechocinka, poświęcono już wcześniej uwagę na podstronie Ciechocinka i Miasta Zdrowia): ciechocineckie a nie ciechocińskie! Przymiotnik ciechocińskie przynależy do nazwy miejscowej Ciechocin (tak jak Szczecin – szczecińskie, ale Szczecinek – szczecineckie).