Ukryta kampania pod płaszczykiem walki z hejtem?

Dokumenty
Dokumenty
Fot. Freepik

W ostatnim czasie mgr Stanisław Kozłowski, Burmistrz Ośna Lubuskiego, zainicjował akcję „STOP HEJTEROM”. Oficjalnie celem kampanii jest przeciwdziałanie mowie nienawiści, jednak główny zarzut wobec tzw. hejterów dotyczy masowego składania wniosków o dostęp do informacji publicznej.

Zdaniem Burmistrza Kozłowskiego działania te dezorganizują pracę administracji i paraliżują jej bieżące funkcjonowanie. Przykładem ma być jedna osoba, która w ciągu kilku miesięcy złożyła aż 132 wnioski, a odpowiedzi przygotowywane przez urząd liczyły nawet po 3000 stron.

Problem przeciążenia administracji tego rodzaju wnioskami bez wątpienia istnieje i może rzeczywiście wpływać na sprawność realizacji zadań publicznych. Takiemu działaniu i my mówimy: STOP!

Jednak w tym kontekście warto zadać inne, równie istotne pytanie: czy działania mające rzekomo chronić urząd przed „nadużyciami obywateli” nie są w rzeczywistości zasłoną dla braku transparentności?

Skoro Burmistrz Ośna Lubuskiego wylicza, ile to ryz papieru musi zużyć urząd, by odpowiedzieć na pytania, które – jego zdaniem – są „sztuką dla sztuki” lub formą publicznego mobbingu, to warto także zapytać pana Burmistrza, panów Burmistrzów, Prezydentów i Wójtów: ile to setek ton papieru zużywanych jest na bizantyjskie biuletyny „informacyjne” wydawane przez samorządy?

Warto przyjrzeć się temu zjawisku z bliska. Wiele samorządów regularnie wydaje znaczne środki – sięgające na sam druk od 20 tys. zł miesięcznie wzwyż – na produkcję lokalnych biuletynów informacyjnych. Zatrudniane są całe zespoły redakcyjne, a przygotowywane „profesjonalne publikacje-laudacje” trafiają do mieszkańców gmin i miast.

Choć ich deklarowanym celem jest rzetelne informowanie obywateli o działaniach władz lokalnych, analiza treści często pokazuje coś innego – materiały te przypominają raczej kampanijne ulotki, skoncentrowane na autopromocji burmistrza lub wójta.

Czy można uznać za przypadek, że niemal każda strona takiej gazetki zawiera zdjęcie włodarza opatrzone pochlebnym komentarzem? Czy to jeszcze informacja publiczna, czy już nieformalna kampania wyborcza finansowana z budżetu gminy?

Dlatego warto zadać pytania: Czy walka z „hejtem” nie służy czasem wyciszaniu krytyki i ograniczaniu prawa obywateli do kontroli władzy? Czy samorządy powinny wydawać własne biuletyny informacyjne – i jeśli tak, to jak zapewnić ich rzetelność i bezstronność?

Transparentność, odpowiedzialność i otwartość na trudne pytania powinny być fundamentem działań każdej instytucji publicznej – zarówno w zakresie udostępniania informacji, jak i w sposobie komunikacji z mieszkańcami. Dziś potrzebujemy poważnej, otwartej debaty o tym, jak samorządy wykorzystują publiczne pieniądze i jak komunikują się ze społecznością, której służą.

W najbliższym czasie planujemy zorganizować debatę na te dwa tematy! Już dziś zapraszamy do udziału w niej pana mgr Stanisława Kozłowskiego, Burmistrza Ośna Lubuskiego.

Czytelników zapraszamy również do włączenia się w tę dyskusję. Czekamy na zgłoszenia przykładów wydawnictw, które – Waszym zdaniem – przekraczają granicę pomiędzy informacją publiczną a przedwyborczą propagandą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *