Z Diagnozy Społecznej 2015 r. wynika, że ponad 21, 5 proc. dziennikarzy, artystów, literatów przyznało, że w minionym roku piło za dużo alkoholu. To co piąty pozostający w zawodzie dziennikarz. – Te dane mnie specjalnie nie dziwią – mówi Wiktor Osiatyński, pisarz, prawnik, socjolog, autor licznych książek m.in. o uzależnieniach, który sam wyszedł z uzależnienia od alkoholu i od lat propaguje trzeźwe życie oraz metody stosowane przez ruch Anonimowych Alkoholików.
Stres i poczucie misji
Dlaczego sięgamy po alkohol? Często po to, aby zminimalizować stres związany z pracą. Z diagnozy prof. Janusza Czaplińskiego wynika, że odsetek osób, które na kłopoty reagują sięganiem po alkohol (3,5 proc.), jest mniejszy niż odsetek osób, które przyznają się do nadużywania alkoholu (6,2 proc.).
Zdaniem prof. Osiatyńskiego, to, że dziennikarze piją dużo może wynikać z tego, że to zawód, który ma dość luźną dyscyplinę.
„W tych środowiskach alkohol jest tzw. klejem społecznym, dużo ludzi tam pije i towarzysko się pije i to nie bardzo przeszkadza w pracy i nie bardzo przeszkadza w życiu. Poza tym w tych środowiskach jest też sporo niedojrzałości polegającej na poczuciu własnej wyjątkowości i to idzie później w parze z osadzaniem się i umacnianiem uzależnienia” – komentuje prof. Osiatyński. „Ten zawód jest na pewno obciążony ryzykiem uzależnienia, trafiają do niego ludzie, którzy mają pewne poczucie misji, wyjątkowości” – dodaje.
Grzech czy choroba?
Częste sięganie po alkohol zwiększa ryzyko uzależnienia. Organizm przyzwyczaja się, że w ten sposób odreagowuje stres, rozluźnia się. Im częściej dochodzi do uśmierzania kłopotów alkoholem, tym szybciej można wpaść w pułapkę uzależnienia. Pułapkę, z której nie jest łatwo wyjść. Dlatego, że nie można jej zobaczyć. Z kilku powodów. Po pierwsze osoba uzależniona najczęściej nie przyznaje się do nałogu. Zwłaszcza, jeśli „straty” nie są duże – nadal dobrze funkcjonuje się społecznie, nie traci się finansowo. System zaprzeczeń i iluzji, o którym mówią specjaliści ds. uzależnień jest bardzo silny, zwłaszcza u osób wykształconych, którymi są przecież dziennikarze.
„Wykształcenie i brak pokory utrudnia zobaczenie problemu” – mówi prof. Osiatyński. „Jeżeli prosty człowiek zobaczy, że alkohol powoduje szkody to łatwiej przestaje. Zwłaszcza dzisiaj, kiedy AA jest tak bardzo dostępne, kiedy są dostępne poradnie, środki leczenia. Ludzi inteligentnych i wykształconych dużo trudnie zmotywować i zachęcić do leczenia, a nawet tylko do zobaczenia, że mają problem” – podkreśla.
Alkoholizm jest tak inteligentny jak człowiek. „Alkoholizm we mnie znajduje różnego rodzaju tłumaczenia, wykręty, minimalizowanie, racjonalizowanie i im inteligentniejszy człowiek uzależniony, tym lepsze są te jego wykręty” – tłumaczy Osiatyński.
Trzydzieści lat temu prof. Osiatyński napisał artykuł „Alkoholizm – grzech czy choroba” opublikowany w tygodniku „Polityka”, w którym pisał m.in. o ruchu Anonimowych Alkoholików. Czym jest alkoholizm – grzechem czy chorobą, którą trzeba leczyć – w poradniach, na mitingach AA i w innych Wspólnotach 12-krokowych?
Anonimowi Alkoholicy pracują przede wszystkim nad sobą – przyglądając się temu, co ich popychało w kierunku kieliszka. Duma, pycha? Nad swoim podejściem do życia, dostrzeżeniem wad charakteru i niesieniem posłania medytują codziennie czytając Wielką Księgę AA napisaną przez założycieli tej Wspólnoty.
„Coraz częściej alkoholizm jest traktowany w Polsce jako choroba, a nie jako grzech, chociaż to poczucie grzechu wciąż jest bardzo silne zwłaszcza jak ktoś zapija” – mówi prof. Osiatyński. Alkoholicy, którzy próbowali przestać pić, a nie dali sobie rady często mówią o poczuciu wstydu. „Grzech też rodzi wstyd i na tej płaszczyźnie o grzechu bym mówił” – dodaje.
Uzależnienie od alkoholu, chociaż w wielu środowiskach, dziennikarzy, lekarzy, dyplomatów długo nie wiążę się z rujnującymi życie stratami finansowymi, czy społecznymi, to wpływa na zdrowie, relacje rodzinne i system wychowania w rodzinie alkoholowej. Choroba przenoszona jest z pijących na dzieci, na ich sposób wychowania i nabierania specyficznych cech dzieci alkoholików.
Zaufanie AA
Co się zmieniło przez ostatnie trzydzieści lat w Polsce w podejściu do choroby alkoholowej? Czy oswoiliśmy w Polsce podejście do problemu uzależnień?
„Więcej ludzi wie, co to jest alkoholizm, więcej ludzi może rozpoznać alkoholizm w rodzinie, wokół siebie, mniej ludzi wstydzi się poprosić o pomoc. Ludzie proszą o pomoc i tą pomoc łatwiej uzyskać” – uważa prof. Osiatyński.
Kiedy ponad czterdzieści lat temu powstawała Wspólnota Anonimowych Alkoholików w Polsce, to na mitingach, w poradniach przeciętna wieku była około 50 lat. Teraz jest poniżej 30 lat.
„To znaczy trafiają na leczenie ludzie, którzy nie doznali jeszcze wielkich strat i szkód, jak kiedyś. Ja to nazywam podnoszeniem się dna. Dno podniosło się znacznie ze względu na wiedzę na temat alkoholizmu i na upowszechnienie lecznictwa, poradni, więc myślę, że to jest główna zmiana” – mówi Osiatyński.
W Polsce można mówić o sukcesie Wspólnoty Anonimowych Alkoholików, grup, które w ramach pracy na 12 – krokami powrotu do trzeźwości spotykają się na mitingach w całej Polsce. Wśród trzeźwiejących alkoholików siedzą obok siebie dziennikarze, ale też malarze, pracownicy promocji, sprzedawcy, pracownicy gospodarczy. Bo tak naprawdę – ani zawód, ani wykształcenie, ani wiek – nie mają na takim mitingu znaczenia. Najważniejsze jest, aby rozwiązać swój własny problem – jak przestać pić, jak uznać własną bezsilność wobec uzależnienia i jak zbudować swoje życie na nowo – bez alkoholu – przez najbliższe 24 godziny. Najważniejsza jest na tych spotkaniach anonimowość i dzielenie się własną drogą zdrowienia.
Z danych Fundacji Służby Krajowej AA wynika, że w Polsce działa 2650 grup Anonimowych Alkoholików zgrupowanych w 14 regionów i 77 intergrup. Średnio na jedną grupę przypada ok. 20 osób, niektóre mniej lub bardziej regularnie uczestniczą w życiu grupy.
Szacuje się, że 8 proc. dorosłej populacji ma problem alkoholowy, a więc w Polsce może to być około 2 mln osób i 50 tys. spośród nich to trzeźwiejący alkoholicy. Wielu z nich odnalazło trzeźwość dopiero we Wspólnocie AA, chociaż wcześniej próbowali innych metod wyjścia z uzależnienia.
„Na tym pierwszym etapie trzeźwienia wierzę w mitingi, w terapię, której warto się poddać i wierzę w to, że warto zaufać, że Anonimowi Alkoholicy wiedzą lepiej, co warto i można, a czego nie można robić, bo mnie najdłużej udało się nie pić 6 miesięcy, a oni łącznie wtedy już nie pili 50 (a dzisiaj już ponad 80) lat” – radzi nowicjuszom prof. Wiktor Osiatyński.
Jego zdaniem, zaufanie, że anonimowi alkoholicy wiedzą coś więcej ode mnie na temat uzależnienia od alkoholu, jest „krokiem do odbudowy nadziei, wiary i ufności, pewnej pokory. Wtedy przestaję myśleć, że wiem najlepiej, co mam robić, tylko zakładam, że ktoś inny będzie wiedział coś lepiej, a ja mogę bezpiecznie iść tą samą drogą”.
Anna Roza/Kurier PAP
źródło: www.kurier.pap.pl