Według klauzuli europejskiej dyrektywy regulującej media – TV Without Frontiers, rządy państw członkowskich będą odpowiedzialne za regulację internetu. Jednostka nadzorująca brytyjskie media – Ofcom, reprezentowana przez Tessę Jowell twierdzi, że plan jest niewykonalny i może stłumić kreatywność i inwestycje w sektorze nowych mediów w całej Europie. Ofcom twierdzi, że użytkownicy internetu powinni pozostawać policją sami sobie, bez żadnych granic prawa.
Ponieważ to technologia internetowa nie respektuje żadnych granic. Użytkownicy mogą łatwo w wyniku ograniczeń np. w Wielkiej Brytanii, otworzyć stronę, której serwer znajduje się w Stanach Zjednoczonych, lub gdziekolwiek indziej.
W oświadczeniu zawierającym „ogólną propozycję” przed głosowaniem w Parlamencie Europejskim, rada ministrów Unii ugięła się wczoraj presji i ograniczyła obowiązki rządowe tylko do stron będących „jak telewizyjne”. Oznacza to, że instytucje rządów państw Unii kontrolować będą tylko serwisy będące własnością głównych nadawców i zamieszczane przez nich treści, natomiast nie będą ograniczać wideoklipów umieszczanych na takich serwisach jak YouTube czy MySpace.
Kiedy pierwszy raz Ofcom sprzeciwiał się proponowanym regulacjom, miał tylko niewielkie wsparcie innych członków Unii, ale udało się pozyskać większą ilość sprzymierzeńców. „Dzisiejszy wynik jest świadectwem solidnego postępu jaki poczyniliśmy w tłumaczeniu naszym europejskim partnerom naszych argumentów” powiedział Shaun Woodward, brytyjski minister.Brytyjczycy wygrali również dzięki poparciu ich stanowiska przez państwa, które wcześniej uczyniły ustawodawców odpowiedzialnymi za nadawców nadających z ich terytorium.
autor artykułu: The Guardian – DC