50 proc. Polaków postrzega zanieczyszczenie środowiska jako największe zagrożenie dla współczesnego świata. Podobny odsetek obawia się zmian klimatycznych. Jednak co ósmy uważa, że inni są za ten problem odpowiedzialni, więc nie zamierza nic z tym robić.
Niepokojący jest fakt, że w najmłodszej grupie wiekowej ten odsetek znacząco rośnie – taką postawę prezentuje prawie co czwarty młody Polak – wynika z najnowszej edycji raportu „Ziemianie atakują”. Pokazuje on również, że poziom wiedzy środowiskowej Polaków wciąż jest wręcz dramatycznie niski.
– Mamy kryzys energetyczny, kryzys ekonomiczny, inflację i wojnę w Ukrainie, jesteśmy poturbowani pięcioma falami COVID-19, więc z dużym zaciekawieniem patrzyliśmy na wyniki badania, sprawdzając, czy kwestie klimatyczne nie zejdą na dalszy plan. I okazuje się, że wcale nie. Owszem, zaniepokojenie wojną jest duże, ale drugie i trzecie miejsce na niechlubnym podium obaw i zagrożeń, które stoją przed światem, zajmują zanieczyszczenie środowiska i zmiany klimatu – mówi agencji Newseria Biznes Mateusz Galica, lider projektu „Ziemianie Atakują” i partner zarządzający w firmy doradczej Lata Dwudzieste.
Wojny największym zagrożeniem dla świata
Z opublikowanego właśnie raportu „Ziemianie atakują” wynika, że 68 proc. Polaków postrzega w tej chwili wojny i konflikty jako największe zagrożenie dla współczesnego świata. Ten odsetek wzrósł aż o 13 pkt proc. względem poprzedniej edycji badania z 2019 roku. Zarówno na zanieczyszczenie środowiska, jak i na zmiany klimatyczne wskazało po 50 proc. Polaków. Ten odsetek zmniejszył się o kilka punktów procentowych względem poprzednich edycji raportu, ale wciąż utrzymuje się na zbliżonym poziomie.
– Mamy dość duży problem ze zrozumieniem, o co w ogóle chodzi w zmianach klimatycznych. Zanieczyszczenie powietrza czy braki wody to coś, co jesteśmy jeszcze w stanie jakoś odczuć na własnej skórze, bo pojawia się kaszel i nie ma wody w kranie, ale poziom wiedzy w społeczeństwie na temat zmian klimatycznych jest dosyć niski. I to oznacza, że jesteśmy totalnie nieprzygotowani do tego, żeby sobie z nimi poradzić, bo po prostu nie wiemy, o co chodzi – mówi Mateusz Galica.
– Niestety widzimy, że na przestrzeni ostatnich lat poziom tej wiedzy Polaków nie wzrasta – dodaje Katarzyna Zalewska, account manager i sustainability research lead w Kantar Polska, który przeprowadził badanie.
Potrzeba edukacji ekologicznej
Częścią raportu „Ziemianie atakują” było badanie samooceny stanu wiedzy na temat środowiska. Prawie połowa Polaków (49 proc.) oceniała go jako przeciętny, 31 proc. – jako dość duży, a 5 proc. – jako bardzo duży. Tylko co 10. Polak przyznaje, że poziom jego wiedzy na ten temat jest mały bądź bardzo mały. Okazuje się jednak, że te wyniki niekoniecznie pokrywają się z rzeczywistą świadomością.
– Samoocena badanych jest relatywnie niska, gdyby przeliczyć ją na skalę szkolnego oceniania od 1 do 5, byłoby to 3+. Natomiast gdy zweryfikowaliśmy tę wiedzę za pośrednictwem a la klasówki, czyli testu wiedzy na tematy środowiskowe i związane z ochroną planety, to wyniki niestety okazały się znacznie niższe. Używając tej szkolnej skali: wyszło 2+. I ta ocena utrzymuje się na przestrzeni ostatnich kilku lat naszych badań – mówi Katarzyna Zalewska.
Jak podkreśla, to pokazuje, że w polskim społeczeństwie wciąż jest duża potrzeba edukacji ekologicznej.
– Eksperci klimatyczni, psychologowie, socjolodzy i wszyscy, którzy pochylaliśmy się nad wynikami tegorocznego raportu, jesteśmy zgodni, że to edukacja jest kluczem. Bez przekazywania rzetelnej wiedzy nie możemy liczyć na to, że społeczeństwo będzie bardziej świadome, a tym samym bardziej skore do podejmowania realnych, dobrych zmian – mówi ekspertka Kantar Polska.
Jak wskazuje dr hab. Jacek Wasilewski z Uniwersytetu Warszawskiego, problematyczna jest też narracja dotycząca zmian klimatu, która tworzy złudne wrażenie, że są one czymś odległym, co nie dotyka nas na co dzień.
– Mówiąc o zmianach klimatycznych, powinniśmy myśleć rzeczywiście o katastrofie, która nas dotyka. Tymczasem najczęściej sytuujemy ją gdzieś poza Polską, a ponieważ ona przebiega powoli, to jesteśmy trochę jak żaba podgrzewana w garnku, która nie do końca to czuje – mówi ekspert ds. komunikacji. – Kiedy ta narracja jest o lodowcach, które są gdzieś daleko, albo o wymieraniu jakichś zwierząt, to czujemy pewien żal i przykrość, ale to nie jest zbyt motywujące. Dlatego kiedy opowiadamy o katastrofie klimatycznej, powinniśmy sobie wyobrazić jej skutki, które dotykają bezpośrednio nas i naszych dzieci. Ta narracja dużo lepiej do nas dociera, czujemy się zmotywowani, żeby coś zrobić.
Nic nie możemy zrobić?
Niepokojący jest jednak fakt, że 13 proc. Polaków w wieku 18–65 lat zgadza się ze stwierdzeniem „To inni są odpowiedzialni za katastrofę ekologiczną, nie zamierzam nic z tym robić”. Co istotne, ten odsetek jest znacząco wyższy w młodszej grupie wiekowej 18–24 lata, gdzie sięga aż 23 proc.
– Wśród przedstawicieli pokolenia Z, u których – na fali strajków czy wystąpień Grety Thunberg przed kilkoma laty – upatrywaliśmy prowodyrów dobrej zmiany i rewolucji ekologicznej, aktualnie nie oczekujemy głównej siły napędowej zielonych transformacji. Należy stwierdzić, że pod koniec 2022 roku młodzi Polacy zmagają się też z innymi problemami i wyzwaniami codzienności niż tylko te wprost prowokowane nadciągającą katastrofą klimatyczną. Absolutnie nie jest tak, że oni nie są świadomi zmiany klimatu. Są, ale wśród codziennych wyzwań muszą się zmagać także ze zgoła innymi, ważkimi problemami. Jak wskazują także inne badania Kantar Polska, w ramach analiz szerszego kontekstu zrównoważonego rozwoju, to przedstawiciele pokolenia Z czują się najsilniej ograniczani przez problemy społeczne, zwłaszcza nierówny dostęp do godziwych miejsc pracy, ochrony zdrowia czy edukacji – tłumaczy Katarzyna Zalewska.
– Zmiany klimatyczne nie są mniejszym zagrożeniem i to mówią naukowcy. Na szczycie klimatycznym w Egipcie sekretarz generalny ONZ wyraźnie powiedział, że pędzimy na ścianę, a nogę mamy wciąż na gazie. Tak że jeśli chodzi o stanowisko świata nauki, zmiany klimatyczne są coraz większym zagrożeniem, bo wciąż nie robimy wystarczająco dużo. Natomiast dlaczego ludzie za to się nie biorą? Bo, po pierwsze, nie rozumieją do końca tego zagrożenia, a po drugie, nie wiedzą, co oni sami mogą zrobić – podkreśla Mateusz Galica.
53 proc. Polaków wskazało na rząd i parlament jako na instytucje, które powinny zająć się problemem. To o 8 pkt proc. mniej niż w 2019 roku. Mniejsze oczekiwania badani mają także wobec społeczeństwa i siebie samych. Za to zdecydowanie wzrosły one w stosunku do korporacji i biznesu.
Polacy nie są gotowi do wyrzeczeń
Widać też, że w mniejszym stopniu Polacy są gotowi do wyrzeczeń. Wprawdzie 39 proc. badanych deklaruje, że zrezygnują całkowicie z jednorazowych plastikowych przedmiotów, ale jest to o 15 pkt proc. mniej niż w poprzednim badaniu. W mniejszym stopniu popierają też odchodzenie od węgla. 17 proc. zadeklarowało, że poprze porzucenie przez Polskę energetyki wiatrowej nawet kosztem kryzysu, podczas gdy trzy lata wcześniej było to ok. 22 proc.
– Główny problem, który dotyczy narracji klimatycznych, to jest mówienie o jakichś bezpośrednich kosztach, które są postrzegane właśnie jako koszty, a nie jako inwestycje. Przez to, że myśmy się tak bardzo spóźnili z myśleniem o transformacji naszej gospodarki, ponosimy teraz dużo większe realne koszty braku transformacji. Więc mówienie o sprawiedliwej transformacji bardzo często jest sposobem na opóźnienie realnej transformacji i na odsuwanie spraw klimatycznych na nie wiadomo kiedy – mówi dr hab. Jacek Wasilewski.
Z badań przeprowadzonych na potrzeby raportu wynika, że Polacy za najbardziej niepokojące zjawiska środowiskowe i klimatyczne uważają obecnie niedobory wody (40 proc. vs. 33 proc. w 2019 roku) oraz globalne ocieplenie (35 proc. vs. 30 proc. w 2019 roku). Na przestrzeni ostatnich trzech lat spadło za to poczucie zagrożenia związane z zanieczyszczeniem odpadami (35 proc. vs. 47 proc. w 2019 roku) i zanieczyszczeniem powietrza. Ten ostatni czynnik budzi obecnie niepokój 24 proc. Polaków, podczas gdy jeszcze trzy lata temu ten odsetek wynosił 41 proc.
– Widać też, że polskie społeczeństwo trochę się polaryzuje. O klimacie mówi się dziś znacznie więcej i nawet pewna strona mediów, która jeszcze dwa–trzy lata temu potrafiła stawiać znak zapytania i kwestionować ich istnienie, w tej chwili już tego nie robi. To znaczy, że mamy konsensus, ale różne tłumaczenia. Z jednej strony mamy grupę ludzi, którzy z troską patrzą na przyszłość i klimat, z drugiej – szukanie teorii spiskowych, czy ktoś chce na tym zarobić – mówi Mateusz Galica.
Źródło: Newseria.pl