Od ponad roku Rosja prowadzi nie tylko zbrojne ataki na ukraińskie miasta i wsie, ale i wojnę informacyjną w cyberprzestrzeni. W internecie już od pierwszych dni wojny nasiliła się antyukraińska propaganda, która ma zniechęcać społeczeństwa zachodnie do wspierania walczącej Ukrainy i uchodźców z tego kraju.
Rosjanie wykorzystują różne narzędzia dezinformacji, m.in. emocjonujący język i metodę „kozła ofiarnego” m.in. do stawiania NATO i Zachodu w roli agresora, szerzenia teorii spiskowych i manipulowania opinią publiczną. Wszystkie te działania mają na celu zaciemnienie faktycznego obrazu wojny i wywołanie podziałów w społeczeństwach Europy. Dlatego w ujawnianiu jej technik konieczna jest weryfikacja faktów w wiarygodnych źródłach – podkreśla Stowarzyszenie Demagog, które zainaugurowało w tym celu specjalną kampanię edukacyjną.
Dezinformacja to celowe rozprzestrzenianie nieprawdziwych informacji, które służy manipulowaniu opinią publiczną. Zwykle jest dostosowana do specyfiki konkretnych grup docelowych i przyjmuje wiele różnych form, takich jak wroga propaganda, dywersja ideologiczna, trolling czy złośliwe moderowanie dyskusji na forach oraz w mediach społecznościowych. Jak zauważa Demagog, rosyjska akcja dezinformacyjna – mająca na celu deprecjonowanie sytuacji na granicy ukraińsko-rosyjskiej, przerzucanie ciężaru odpowiedzialności za wybuch wojny na państwa NATO, a także negatywne nastawienie do jakiejkolwiek formy pomocy Ukraińcom – rozpoczęła się jeszcze przed inwazją 24 lutego ub.r. W polskiej infosferze zaczęły wówczas przybierać na sile antyukraińskie narracje i ta sytuacja trwa do dziś, a zmienia się tylko promowany w danym momencie przekaz.
– Rosja wykorzystuje dezinformację jako broń w prowadzonej obecnie wojnie hybrydowej. Używa jej np. po to, żeby polaryzować zachodnie społeczeństwa, zmieniać ich nastroje, negatywnie nastawiać ich do uchodźców z Ukrainy, którzy do nas uciekają – mówi agencji Newseria Biznes Marcel Kiełtyka, ekspert Stowarzyszenia Demagog. – W polskiej przestrzeni internetowej pojawiało się w ostatnim czasie bardzo wiele hashtagów dotyczących tego, że uchodźcy z Ukrainy będą ukrainizować Polskę, że to przez nich w tej chwili żyje nam się trochę gorzej. I to jest właśnie jedna z technik manipulacji, którą stosuje Rosja.
Z danych Stowarzyszenia Demagog i Instytutu Monitorowania Mediów wynika, że w listopadzie 2022 roku w mediach społecznościowych opublikowano 73,5 tys. polskojęzycznych wpisów i komentarzy (wzrost aż o 88 proc. względem poprzedniego miesiąca), głównie na Twitterze i Facebooku, które miały negatywny stosunek do Ukrainy i Ukraińców. Całkowity zasięg, który wygenerowały te treści, wyniósł ponad 34,2 mln potencjalnych kontaktów. W grudniu 2022 roku liczba takich publikacji spadła co prawda do 48,8 tys., ale i tak ich zasięg wyniósł ponad 18,4 mln kontaktów.
Rosjanie wykorzystują różne narzędzia
Wcześniej, kiedy w marcu ub.r. rozpoczął się kryzys uchodźczy, na popularności zyskiwały informacje o tym, że większość osób uciekających przez ukraińską granicę to nie Ukraińcy, ale np. migranci z państw Afryki, którzy mieli też zachowywać się agresywnie. Jedną z głównych linii propagandowych Kremla było również twierdzenie, że to państwa Zachodu – w szczególności Stany Zjednoczone i NATO – odpowiadają za zwiększenie napięcia międzynarodowego i wybuch wojny. Jako jeden z prowokatorów wskazywana była również Polska.
– Rosjanie chcą w ten sposób przekonać społeczeństwa Zachodu, że wojna nie jest winą Rosji, że to Zachód i NATO są za nią odpowiedzialne, że to Amerykanie i Polska cały czas prowokują Rosjan. Bardzo zależy im też na polaryzowaniu naszego społeczeństwa, na tym, aby docierać do konkretnych grup społecznych i wzbudzać chaos, podważać zaufanie do instytucji państwowych i podzielić nas w kwestii uchodźców z Ukrainy – mówi Marcel Kiełtyka. – Przykłady z ostatnich lat pokazały nam, że ta dezinformacja jest bardzo groźna i potrafi nawet zagrażać życiu i zdrowiu.
Rosjanie wykorzystują do siania dezinformacji różne narzędzia. Korzystają z emocjonalnego języka, często odwołują się do skrajnych emocji i stosują techniki dezinformacyjne takie jak „fałszywy dylemat” albo „kozioł ofiarny”. Jak wskazuje ekspert, Polacy są takich manipulacji coraz bardziej świadomi.
– Nasze badania pokazują, że rzeczywiście potrafimy rozróżnić prawdziwe informacje od fałszywych. Natomiast musimy jeszcze popracować nad tym, żeby nasze społeczeństwo potrafiło walczyć z dezinformacją – mówi Marcel Kiełtyka. – Chcemy przede wszystkim edukować ludzi, pokazywać, jak docierać do prawdy. Nie chcemy mówić, gdzie leży ta prawda, ale pokazywać techniki manipulacji, które są stosowane w przestrzeni informacyjnej, żeby ludzie – wykorzystując swój krytyczny umysł – sami potrafili się bronić przed fałszywymi informacjami i manipulacją.
Stowarzyszenie Demagog – we współpracy z Fundacją Digital Poland oraz Związkiem Firm Public Relations – w rocznicę rosyjskiej inwazji na Ukrainę zainaugurowało kampanię informacyjno-edukacyjną „Docieraj do źródła prawdy”. Pokazuje na przykładach, jak bronić się przed rosyjską dezinformacją i skutecznie jej przeciwdziałać, weryfikując informacje w rzetelnych źródłach. Jak zauważa ekspert, rosyjska dezinformacja jest jak matrioszka, która okala prawdę kolejnymi warstwami półprawd, fake newsów i kłamstw. Dlatego to właśnie ta lalka stała się symbolem kampanii.
– Wykorzystaliśmy matrioszki jako symbol dezinformacji, w której prawda okalana jest kolejnymi warstwami kłamstw, półprawd, fałszu i manipulacji. I nawet to wzbudziło skrajne emocje, ponieważ matrioszki, które zostały ustawione przed warszawską Elektrownią Powiśle, zostały zniszczone. To pokazuje, że dezinformacja potrafi wywołać naprawdę skrajne emocje, prowadzić nawet do przemocy – mówi ekspert Stowarzyszenia Demagog.
Źródło: Newseria.pl