Czasami musimy spaść z konia, żeby ujrzeć świat z innej perspektywy i przerwać niebezpieczny galop. Mądre porady rodziny, czy subtelne sygnały wysyłane przez ciało są zazwyczaj ignorowane, a jeśli zbyt silne – to nawet ze złością – odrzucane. Jak daleko musimy zajść w głąb ciemnego lasu, aby zorientować się, że to nie nasza droga?
Czy dopiero, gdy utracimy nasze zdrowie, to galop automatycznie się kończy i rozpoczyna nowy etap? Problem czy przygoda, ktoś mógłby zapytać. Dziś zapraszamy Państwa do poruszającej rozmowy z osobą, która traktuje swoją metamorfozę jako największą przygodę życia a chorobę traktuje jak „dar z góry”, bo gdyby nie ona, mogłaby się całkiem zatracić. Anna Wosik – od 20 lat szefowa – dziś łapie oddech na ziołowej ścieżce.
Więcej na hipoalergiczni.pl