Odwrót turystyki
Jak jest naprawdę? Czy warto tam jechać odpocząć lub ponurkować? Może pozwiedzać, poznać kulturę i historię? A może odpuścić sobie ten kierunek, bo nie warto narażać się na stres nieobliczalnych czarterów, hałaśliwe towarzystwo rodaków lub turystów zza naszej wschodniej granicy, a na koniec nabawić się rozstroju żołądka czyli paść ofiarą słynnej „zemsty faraona”? Piramidy przecież można zobaczyć na Discovery lub w internecie. Zapewne nie ja jeden zadawałem sobie to pytanie. Mimo to, rok rocznie 600 tys. turystów z Polski gnało za słońcem do Egiptu, który zachęcał niskimi cenami i ofertą all inclusive. To już jednak prehistoria, w 2013 roku kraj, który do tej pory był liderem zagranicznych destynacji Polaków, odwiedziło raptem 250 tys. naszych rodaków.
Co się zatem zmieniło?
Od 2011 roku Egipt przeżył dwie gwałtowne rewolucje o podłożu materialnym i charakterze społeczno-politycznym. Choć nie były one skierowane przeciwko cudzoziemcom to rządy większości krajów świata zachodniego cofnęły rekomendacje wyjazdu swoich obywateli w ten region świata, a biura podróży zawiesiły swoją ofertę. Polski MSZ pod koniec listopada złagodził rekomendację z odradzania podróży, do ostrzeżenia przed podróżą do dużych miast. Do Egiptu coraz liczniej powracają turyści z Niemiec czy Anglii, a Rosjanie nic wręcz sobie nie robią z wewnętrznych problemów tego kraju – w 2013 roku przyjechało ich pod piramidy ponad 2 miliony. Obecnie większość polskich biur podróży ma w swojej ofercie egipskie kurorty, niektórzy nie przestawali tam latać nawet w okresie największych zawirowań.
Dziennikarze sprawdzają
Na przełomie listopada i grudnia 100 dziennikarzy z całego kraju, reprezentujących redakcje prasowe, radiowe i telewizyjne odwiedziło na zaproszenie Ministerstwa Turystyki Egiptu, Hurghadę – największy kurort nad Morzem Czerwonym. Tam Stowarzyszenie Polskich Mediów zorganizowało wyjazdowy, VII Kongres Mediów, którego głównym tematem była aktualna sytuacja w Egipcie. W kongresie wzięła udział także redakcja „Gazety Piaseczyńskiej”. Wcześniej podobna wizyta zorganizowana została dla mediów niemieckich. Dziennikarze na własne oczy przekonać mogli się jak obecnie wygląda oferta turystyczna oraz bezpieczeństwo. Gospodarze zorganizowali wizję lokalną w 8 czołowych hotelach resortu, a także zorganizowali wycieczkę do Luksoru, aby pokazać jak sytuacja wygląda na prowincji oraz w miejscach największej spuścizny historycznej Egiptu. Grupa dziennikarzy udała się też do centrum Kairu oraz pod piramidy w Gizie.
Spotkanie z Ministrem
Na miejscu w Hurghadzie zorganizowana została konferencja prasowa w której uczestniczyło wielu wysokich urzędników, z Ministrem Turystyki Egiptu na czele. – Turystyka to główna gałąź egipskiej gospodarki, przed rewolucją przynosiła ponad 12 mld dolarów rocznego dochodu, a więc trzy razy więcej niż eksploatacja Kanału Sueskiego – tłumaczył minister Hisham Zaazou. Ilość turystów spadła w ostatnich latach z 12 mln do 4 mln. To dla Egipru prawdziwy dramat, zważywszy, że jedno łóżko hotelowe generuje tam 10 miejsc pracy. W ostatnim czasie straciła ją co druga osoba zatrudniona w turystyce. – Polacy są dla nas ogromnie ważni, zrobimy wszystko abyście zechcieli tutaj znowu przyjeżdżać, nasze wewnętrzne problemy nigdy nie były skierowane przeciwko turystom – przekonywał minister. Mimo, że rewolucja nigdy nie dotarła do kurortów, to one najbardziej odczuły jej skutki. – Najgorzej było w sierpniu kiedy mieliśmy 5 proc. obłożenie hoteli, teraz na szczęście jest coraz lepiej – przyznawał prezydent Hurghady Ahmed Alla.
Welcome home
Kryzys w turystyce dał Egipcjanom do myślenia. Jeszcze bardziej poprawiła się obsługa turysty. Wszyscy, od menadżera do kelnera starają się by pobyt był jak najbardziej komfortowy. „Welcome home” to nie tylko baner w recepcji, ale zwrot, który na każdym kroku słyszy się tu od obsługi. Choć ludzie pracują tu ciężko po kilkanaście godzin, to trudno spostrzec na ich twarzach wyraz zmęczenia czy pogardy. Wręcz przeciwnie, żartują, zagadują, także po polsku i niekoniecznie liczą na bakszysz, bo przepustką do wszystkiego jest opaska all inclusive. Nad bezpieczeństwem czuwa specjalna formacja policji turystycznej, dyskretna, dla turysty praktycznie niedostrzegalna. Dostrzegalne są za to punkty kontrolne przy wjeździe do kurortu. Egipcjanin, który nie jest pracownikiem hotelu lub nie ma udokumentowanego celu podróży, nie wjedzie na teren turystycznej Hurghady. A zemsta faraona? Wystarczy nie zapychać talerzy piramidą niepasujących do siebie potraw, pić wody z kranu, za to przyjmować probiotyki, ewentualnie coś delikatnie dla zdrowotności… i będzie OK.
PS. Egipt Egiptem ale okazja do poznania fantastycznych ludzi, koleżanek i kolegów z branży, wymiany poglądów, doświadczeń, dowcipów – bezcenna…
Łukasz Wyleziński
„Gazeta Piaseczyńska”