Wypowiedzenie słów jest ich wykonaniem; pociąga za sobą skutki w świecie zewnętrznym. Na tym opiera się skuteczność rytuałów, wszelkich, nie tylko słownych. I dlatego na wypowiadanie słów trzeba patrzeć jak na rytuał.
Wywiad z dr hab. Anna Engelking – antropolożką i etnolingwistką.
Badała pani język magii w kulturze ludowej. Jak się narodził pomysł tych badań?
Anna Engelking: Studiowałam polonistykę i jednocześnie etnografię. Magia słowa okazała się dla mnie połączeniem tych dwóch dziedzin. Myślę, że uświadomiłam sobie, że to jest temat do badania, kiedy jako jeszcze studentka odbywałam praktyki etnograficzne na Podlasiu. Zauważyłam, że ludzie na wsi, zwłaszcza starsi i w średnim wieku, mają do języka stosunek inny niż ja – językoznawca obserwujący to, jak ludzie mówią, z perspektywy naukowej. Oni traktowali słowo, nie waham się tak powiedzieć, znacznie bardziej poważnie.
Z czego to wynikało?
Z przekonania, że to, co się mówi, nie pozostaje bezkarne. Że ma konsekwencje. I to nie o charakterze etycznym: powiedzieliśmy komuś coś przykrego, więc ktoś może czuć się skrzywdzony czy obrażony. To są konsekwencje mające odbicie w rzeczywistości, niekiedy wręcz jakieś materialne efekty. Zorientowałam się, że wiara w działające słowo, jego realne skutki, znana mi z lektur etnograficznych czy z teorii, naprawdę jeszcze w wielu ludziach jest obecna. I postanowiłam zebrać relacje na ten temat. Wtedy powstał kwestionariusz, w którym nagryzmoliłam kilkadziesiąt pytań. Pierwsze dotyczyło błogosławieństwa.
Więcej na wiescigor.pl