Władze Kalifornii podpisały umowę z Google, na mocy której firma przekaże 250 milionów dolarów na wsparcie lokalnych redakcji przez pięć lat. Umowa obejmuje uruchomienie przez Google „akceleratora” sztucznej inteligencji do wspierania pracy dziennikarzy. W zamian Kalifornia wycofa się z propozycji ustawy California Journalism Preservation Act, która wymuszałaby na gigantach technologicznych, takich jak Google i Meta, obowiązek płacenia mediom za rozpowszechnianie ich treści.
W pierwszym roku Google przekaże 15 milionów dolarów na fundusz dziennikarski, a Kalifornia dołoży 30 milionów dolarów. W kolejnych latach wkład Kalifornii zmniejszy się do 10 milionów rocznie, podczas gdy Google zwiększy swoje zaangażowanie do 20 milionów dolarów rocznie. Umowa została przyjęta z entuzjazmem przez California News Publishers Association, jednak ostro skrytykowały ją związki zawodowe dziennikarzy, które uznały, że decyzje dotyczące przyszłości dziennikarstwa nie powinny być podejmowane w ramach zakulisowych transakcji.
California Journalism Preservation Act miała na celu wsparcie lokalnych redakcji, które od lat borykają się z kryzysem, wzorując się na podobnych przepisach w Australii, Kanadzie oraz dyrektywie unijnej DSM. Google krytykował projekt, twierdząc, że proponowane rozwiązania są zbyt radykalne. Przedstawiciele Google oraz kalifornijscy ustawodawcy wyrazili nadzieję, że nowa umowa pozwoli lokalnym mediom kontynuować ich niezbędną pracę i wspierać wolną prasę.
Umowa z Google została zawarta w kontekście rosnących zysków firmy. W drugim kwartale 2023 roku Alphabet, właściciel Google, osiągnął rekordowy zysk netto w wysokości 23,6 miliarda dolarów, a jego przychody wzrosły o 14% do 84,74 miliarda dolarów. Głównym źródłem wzrostu były przychody z reklam w wyszukiwarce Google i na YouTube, które wyniosły odpowiednio 48,51 miliarda dolarów i 8,66 miliarda dolarów. Spadły natomiast przychody z sieci reklamowej Google, z 7,85 miliarda do 7,44 miliarda dolarów.
Pomimo krytyki ze strony dziennikarzy, umowa ta może stanowić ważny krok w kierunku wsparcia lokalnych redakcji, choć nie rozwiązuje wszystkich problemów, z jakimi boryka się dzisiejsze dziennikarstwo w dobie dominacji technologicznych gigantów.