Odkrywanie Gruzji: Podróż za wodą

Gruzja

Przed każdym wyjazdem wyobraźnia podpowiada konkretny plan. Idealny harmonogram dnia musi zawierać czas na relaks – dłuższy przystanek na kawę, obserwację urokliwej okolicy, przechadzanie się bez konkretnego celu, próbowanie lokalnego jedzenia i zwiedzanie atrakcji turystycznych – swobodne wejście w rytm miejsca, tak by poczuć jego klimat i codzienność.

W Gruzji koniecznie trzeba zaliczyć suprę – tradycyjną biesiadę. Spróbować kolorowych pchali, chinkali z mięsnym albo ziemniaczanym farszem, poprawić chaczapuri z serem lub z fasolą. Na stole zawsze znajduje się kilkanaście potraw. Trzeba spróbować każdej, wszystkie są tak dobre, że łatwiej pęknąć z przejedzenia, niż przerwać ucztę. Można tak spędzać czas godzinami, jedząc i pijąc czerwone wino w rytm toastów tamady. Tradycję biesiadowania z bogatą kulturą toastów prościej kultywować, jeśli skutki zabawy koi dzień później woda o magicznie uzdrawiających właściwościach.

W Gruzji wydobywa się ona naturalnie, tysiącami źródeł, a moc jej niezwykłego oczyszczania służy dobremu zdrowiu. Zachwyca różnorodnością, gdy występuje, co częste, jako element krajobrazu – od wodospadów, przez bystre górskie rzeki, po parujące gorące źródła i kolorowe ślady wycieków mineralnych na skałach. Co więcej, sprzyja rytuałom pielęgnacyjnym i spotkaniom towarzyskim w tradycyjnych łaźniach.

Odkrywanie pierwotnego dziedzictwa warto zacząć od Tbilisi i legendy o powstaniu miasta. To tu, w jego najstarszej dzielnicy, Abanotubani, król Wachtang Gorgasali natrafił podczas polowania na gorące źródła. Widział, jak uciekające ranne zwierzę wpadło do źródła, po czym szybko odzyskało siły i pobiegło dalej. Inna legenda mówi o upolowanym bażancie, który ugotował się w źródle. Ulubiony król Gruzinów postanowił założyć tam miasto i przenieść do niego stolicę kraju z niedaleko położonej Mcchety.

Gruzja

Dzielnica siarkowych łaźni cieszy się powodzeniem do dziś, a rytuałom prozdrowotnym oddawały się tu, oprócz miejscowych i turystów z całego świata, takie sławy jak Aleksiej Tołstoj czy Aleksander Puszkin. Wśród bohemy artystycznej prym wiodła orientalna, przypominająca meczet, łaźnia Orbeliani. Obok niej wyrastają kopułowate dachy łaźni wokół zabudowy prywatnych łaźni królewskich. Do wyboru są pokoje prywatne i wspólne baseny, a dodatkowo masaż. Kąpiele siarkowe odprężają, odżywiają skórę i poprawiają krążenie.

Jak wyglądały słynne gruzińskie łaźnie w latach 40. XIX wieku? Swoje wrażenia z pobytu w jednej z nich opisał w książce „Kaukaz. Wspomnienia z dwunastoletniej niewoli” Mateusz Gralewski. Zwabiony opowieściami o rytuałach pielęgnacyjnych, postanowił wypróbować je na własnej skórze. Zachwalał ówczesne wygody – od nieskazitelnej czystości po wschodnią etykietę i panującą w łaźni urokliwą, wręcz poetycką aurę. Szczególną uwagę poświęcił łaziebnikom, których ceremonialną pracę opisał nader malowniczo: „[…] gdym wyszedł ze źródła gorącego i siadłem na szerokiej położonej na kamiennej posadzce desce, zbliżył się do mnie krzepki młody mężczyzna z zapytaniem, czym gotów do omywania. Na znak gotowości mojej podszedł zaraz z naczyniem pełnym rozpuszczonego mydła i dmając je rurkami, tworzył nade mną kłęby chmur mydlanych, które tęczami błyszczące powolnie na mnie spadały. […] skoczył na mnie leżącego i zamiast rękoma, nogami wycierał ciało moje. Czułem, jak każdą kostkę przebierał we mnie, jak każdem muskuł wymacywał”.

Kąpielisk uzdrowiskowych i spa w tradycyjnej formie, takich jak w Tbilisi, w całej Gruzji jest wiele. Wystarczy jechać do Sairme, Ckaltubo czy Borjomi, najbardziej znanego kurortu z gorącymi źródłami i legendarną wodą mineralną. Kiedyś używaną także do kąpieli leczniczych. Słona i metaliczna w smaku, do tego ciepła, o specyficznym zapachu, który jednak znajduje swoich amatorów. Ma też właściwości lecznicze, to one rozsławiły markę Borjomi na całym świecie. Unikalne minerały wpływają kojąco na układ pokarmowy, nawadniają i potrafią skutecznie poradzić sobie z syndromem dnia poprzedniego. Woda z Borjomi sprawdza się też w trakcie uczty – podkreśla smak i łagodzi skutki przejedzenia. Jej skład jest niezmienny – pokonuje drogę od wulkanicznych głębin do powierzchni ziemi, wzbogacając się po drodze w cenne minerały. Wydobywana jest oszczędnie, tak by odnawiała się w sposób naturalny.

Gruzja

Tysiące źródeł mineralnych malują górski krajobraz Gruzji. Żółtopomarańczowe nacieki na zboczach skał zdradzają każdy wypływ wody z jej magicznie uzdrawiającymi właściwościami. W drodze do Kazbegi, na trasie Gruzińskiej Drogi Wojennej, można podziwiać potężny mineralny naciek. Imponujący widok, niczym pomarańczowa wersja tureckiego Pamukkale.

Bogactwo wody i jej łatwa dostępność dają poczucie bezpieczeństwa i ułatwiają codzienne życie. Do pozazdroszczenia na pewno są narzany – domowe źródła, które zaopatrują rodziny w zdrową wodę mineralną, dostępną w nieograniczonej ilości.

W podróży po Gruzji towarzyszyła mi książka „Gaumardżos! Opowieści z Gruzji” Anny Dziewit-Meller i Marcina Mellera.

Na wyprawę zostałam zaproszona przez Gruzińską Narodową Organizację Turystyczną oraz Stowarzyszenie Polskich Mediów.

Magdalena Olszewska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *