Wieczorem 17 października w Hotelu Galaxy w Krakowie odbyła się odprawa załóg startujących w Krakowskiej Fieście Balonowej.
To tu, po krótkim wstępie pasjonaci latania balonami na rozgrzane powietrze otrzymali mapy i instrukcje dotyczące pierwszej konkurencji rozpoczynających się zawodów. W tym roku zawody były rozgrywane w nowej formule – unplugged, czyli bez użycia elektronicznych urządzeń nawigacyjnych. Pierwszą konkurencją z którą musieli się zmierzyć sportowcy była JDG (Judge Declared Goal), polegająca na jak najdokładniejszym przelocie nad wyznaczonymi przez dyrektora sportowego celami.
Balony na rozgrzane powietrze, w przeciwieństwie do innych statków powietrznych, nie posiadają steru i dodatkowego napędu, co zmusza pilotów do szukania przychylnego wiatru na różnych wysokościach, a i to pozwala tylko na kilkustopniowe zmiany toru lotu. Dlatego też, o miejscu startu załogi często dowiadują się w ostatniej chwili, a obserwatorzy, którzy chcieliby zobaczyć jak wygląda taki start, jeszcze później.
Mnie się udało dotrzeć na miejsce startu na czas i poznać wspaniałych pasjonatów, którzy skazani na kaprysy natury, w małym, od zawsze wiklinowym koszyku podwieszonym do wielkiej czaszy balonu, potrafią nie tylko nadlecieć nad wyznaczone cele, ale także, co nie zawsze jest oczywiste, bezpiecznie wylądować.
Dzięki człowiekowi turystyki, pilotowi jednego z tych pięknych statków powietrznych, Jackowi Legendziewiczowi (Jordan Group), który był głównym organizatorem fiesty balonowej, nie tylko mogłem zobaczyć jak przygotowują się i startują poszczególne załogi. Jedną z nich mogłem poznać dokładniej, a jej dowódcę przedstawić w krótkim filmie.
Piotr Żyła