Janka poznałem wiele lat temu, kiedy pracowaliśmy w domach kultury. Ja w wojewódzkim w Słupsku, Janek w usteckim, gdzie był instruktorem tańca. Prowadził zespoły taneczne, które zdobywały laury i wyróżnienia na wielu konkursach, różnych szczebli, bo Janek był niezwykle utalentowanym choreografem. Czynił tam wiele innych rzeczy, bo miał i do dzisiaj zachował duszę artysty.
Kiedy Roman Żołyniak opuścił swoją galerię, Janek postanowił pracować na własny rachunek. Założył w tym miejscu herbaciarnię. Ale nie tylko jako punkt sprzedaży, lecz miejsce, gdzie można kulturalnie spędzić czas. Zaczął więc od wystroju wnętrza, które ze smakiem i znawstwem zaaranżował. Wstawił tam stare meble, niektóre poprzerabiał. Rzuca się w oczy lada do sprzedaży i ekspozycji najróżniejszych ingrediencji, pomalowana ręcznie w piękne wzory, a naprzeciwko niej cała ściana z odsłoniętej ponad stuletniej cegły, z nieuzupełnionymi szparami i ubytkami. Na jej tle stoi regał z dziesiątkami słojów herbaty. Na ścianach wiszą stare szafki, a w nich dziesiątki akcesoriów do parzenia i picia herbaty. Pomiędzy nimi obrazy, różne bibeloty, wśród których najliczniej reprezentowane są anioły. Szczególną uwagę przyciągają naczynia z dobrej porcelany, chińskiej ma się rozumieć, ale też znane w świecie filiżanki Łomonosowa z Petersburga. Przy stolikach ze stylowymi krzesłami można poczytać prasę, wziąć do ręki miesięcznik „Filiżanka smaków”. Z ukrytych głośników płynie dyskretna muzyka w stylu Smooth Jazz Cafe… Kiedy tam wszedłem zimą, buzował wesołym ogniem kominek. Przypominało mi to stary lokalik z alpejskiego Livigno, skąd właśnie wróciłem.
W tym uroczym pomieszczeniu można napić się lub kupić 240 rodzajów herbat! Są też jej mieszanki okazjonalne, którymi można poprawić sobie nastrój, są również specjalne – na różne święta i okresy, np. Adwent, znajdą się także dla zakochanych… Jednym słowem, czego dusza zapragnie, a po tym skomplikowanym świecie aromatów i smaków ze znawstwem oprowadza właściciel lub znająca się na rzeczy sympatyczna sprzedawczyni.
My, w większości laicy w tej materii, mało na ten temat wiemy. A jest to cały bogaty świat wiedzy i wyobraźni. Pierwsze wzmianki o herbacie pochodzą z Chin z przełomu III i IV wieku. Do Europy dotarła ona w 1610 roku, na statku cumującym w Amsterdamie.
Chiński filozof Li Chin Lai z epoki Sung twierdził: „Są trzy rzeczy na tym świecie pożałowania godne: Psucie młodzieży przez ich niewłaściwe wychowanie. Profanacja obrazów przez ordynarne gapiostwo. Zmarnowanie herbaty przez nieumiejętne obchodzenie się z nią.” Na naszym kontynencie początkowo herbatę traktowano jako zioło, o czym świadczy zapis z 1755 roku: „Głowy lekkość sprawuje, grube humory tłumi, żołądek posila, od kamienia prezerwuje i nań leczy, torsję uspokaja i ociężałość oddala, krew zastanawia i na wrzody leczy”.
W herbaciarni Janka jest też raj dla kawoszy, do których i ja się zaliczam. Zastaniemy tam 12 gatunków kaw czystych i 30 smaków kaw aromatycznych, a także akcesoria: kafeterki do jej parzenia i wspominane już naczynia. Dla łasuchów są pyszne ziarenka w czekoladzie. W ogóle jest tam multum różnorodnych łakoci. Zawsze jest też ciasto: szarlotka, sernik i ciasto ze śliwkami, podawane na gorąco, z pieca a nie mikrofalówki. To już domena gospodyni Elżbiety, żony Janka, która je własnoręcznie wypieka. Sprawuje też pieczę nad Winiarnią, mieszczącą się w osiemnastowiecznej piwnicy pod Herbaciarnią. Można tam zaznać smaku 220 gatunków wina oraz specjalnych alkoholowych mieszanek, np. „siekierki”. Nazwa rzeczywiście adekwatna do skutków jej działania, więc zalecałbym ostrożność w tym przypadku.
– Wszystkich odwiedzających traktuję jako gości a nie klientów. Tak też się tu czują. Rozmawiają o tym, często piszą – mówi Janek. I podaje przykłady: „Ulotne chwile, wytrawne i słodkie nastroje, jak bukiet z wiatru i szumu fal. Wizja pełna napięcia, poszukiwanie harmonii i piękna. Odwieczna potrzeba smaku”. Albo: „Mamy nadzieję, że wśród naszych zapasów znajdzie się smak, którego moc obudzi wspomnienia. Malarska treść tej galerii przesiąknięta jest aromatem, sączącym się z wnętrz dobrych win i wyszukanych herbat.”
Dlatego to miejsce o niepowtarzalnym klimacie odwiedzają ludzie różnych profesji, smakosze i pasjonaci. Spotykają się tam żony miejscowych biznesmenów, panie z Uniwersytetu Trzeciego Wieku, kuracjusze, lokalni artyści, spacerowicze ze Słupska. Jakiś czas temu widziałem tam naszą słynną żeglarkę Nataszę Caban, która udzielała wywiadu dziennikarce spoza Słupska. W sezonie letnim przesiadują tu luminarze polskiej kultury i nauki, dziennikarze. Chwalą to miejsce, polecają znajomym wybierającym się do naszego kurortu. Moja przyjaciółka, Węgierka z Budapesztu, mieszkająca obecnie w stolicy, mówiła z zachwytem: – Leszek, takiej uroczej herbaciarni w Warszawie nie spotkałam, nie przypominam też sobie tego z Budapesztu.
O „Herbaciarni Galeria” pisała ogólnopolska prasa, ukazał się wywiad z Jankiem w najpopularniejszym tygodniku „Polityka”. Winiarnia otrzymała dyplom tygodnika "Newsweek" pn. "Najlepszy klimat. Najlepszy wystrój 2004 roku". Również niemiecki periodyk „Samo życie” napisał o tym wyjątkowym miejscu.
– Dzięki temu po 45 latach spotkałem znajomego, który tam teraz mieszka – mówi Janek. I dodaje: – Dla mnie Herbaciarnia to kolejny przybytek kultury w naszym mieście, a nie zwykły lokal.
Rzeczywiście tak jest. To szczególne miejsce tętni kulturą i sztuką, życiem społecznym.
Na ścianach wiszą obrazy Floriana Kohuta z Rudzicy Śląskiej k/Bielska Białej i jest obecnie wystawa „Herbatą malowane” (autentycznie) Marcina Przydatka z Puław. Odbywają się tu wernisaże, spotkania literackie, koncerty kameralne itp., zarówno w herbaciarni, jak i w winiarni – zamiennie. Od kilku lat spotykali się tu raz w roku, codziennie przez cały miesiąc, powstańcy warszawscy. 6. listopada odbyła się tu promocja włoskiego wina „Novello” z tegorocznych zbiorów, które wypiera tradycyjne „Beaujolais nouveau”, ale nie tutaj. Degustować je będzie można, jak co roku, tym razem od dnia promocji 17. listopada.
Właściciel zaplanował już cykl imprez związanych z przygotowaniami do obchodów dwudziestolecia działalności „Herbaciarni Galeria”. Wspomniany F. Kohut przedstawi happening z malowaniem na ulicy i jednoczesnym ustawianiem drogowskazów z Ustki do Rudy Śląskiej i z powrotem. Dziennikarz Marcin Barnowski poprowadzi otwarte spotkanie z panem Hopke, byłym mieszkańcem Ustki, który z końcem wojny ewakuował się na jednym z siedmiu statków do Niemiec. Jest tam publicystą, ożenionym z Polką. To tylko wybrane przykłady.
Najbliższym wydarzeniem literackim w Herbaciarni będzie promocja nowego tomiku miejscowego poety Wiesława Mikołajczaka, która odbędzie się 25 listopada o godzinie 19.00.
Znam ludzi, którzy w „Herbaciarni Galeria” nigdy nie byli. Zdarza się, że ktoś telefonuje i chce się ze mną spotkać. Proponuję zawsze to miejsce, nawet amatorom piwa. I za każdym razem jest to dla takiej osoby zaskakujące, miłe odkrycie. Pomyślałem więc sobie, że warto napisać o tym przybytku kultury, gdzie się nie spożywa a degustuje, delektuje smakami orientalnymi a jednocześnie doznaje estetycznych przeżyć.
Leszek Kreft