Czechy to nie jest raj podatkowy, ale… powinieneś tam otworzyć firmę

Polacy otwierający firmę w Czechach to przede wszystkim właściciele jednoosobowych działalności, freelancerzy, prezesi potężnych spółek, ale również pomysłodawcy start-upów, a nawet poszukujący lepszej pracy bezrobotni. Wspólnym mianownikiem wszystkich jest jedno: niepewność.

Największym wyzwaniem dla nas, było uświadomienie księgowego, doradcy podatkowego oraz prawnika, że opowiedziane historie są prawdziwe, dzieją się w kraju na północ od Czech i nie są to hollywoodzkie scenariusze do kolejnej serii „Biznesowych opowieści z krypty”. Drugim zadaniem było zapewnienie wyżej wymienionych, że można żyć i prowadzić biznes inaczej, spokojniej.

Własny biznes to nie tylko praca, ale też płaszczyzny życia, które w znaczący sposób wpływają na komfort. Poniżej przedstawię kilka powodów, dla których prowadzenie firmy w Czechach, a także życie tutaj jest korzystniejsze, tak dla biznesu, jak i dla ogólnej kondycji zdrowotnej.

Po pierwsze: wszechobecny chillout

Stres i paraliżujący strach związany z odwiedzinami w urzędzie, przywieziony z Polski był zupełnie bezpodstawny. Przy pierwszych doświadczeniach tego typu byliśmy „uzbrojeni” w tłumacza, dwujęzycznych doradców, księgowych i prawników. Tak na wszelki wypadek, w zanadrzu był też numer telefonu do firmy transportowej, która mogła nas ewakuować w mgnieniu oka.

Przekonaliśmy się, że w urzędowym okienku pracuje człowiek, taki prawdziwy, ludzki z uśmiechem na ustach, chcący rozwiązać problem. Najbardziej zaskakujące było to, że problem był nasz, a urzędnik stał po naszej stronie i szczerze pomógł w jego rozwiązaniu, a wizyta nie zakończyła się mandatem.

„Dopóki szanujesz prawo, dopóty prawo szanuje ciebie”. Popełniamy błędy, również te karane mandatem, ale kończy się przeważnie pouczeniem i wyjaśnieniem jak następnym razem go nie popełnić. Kara za przewinienie, jeśli już się zdarzy, należy do „znośnych”; Spotkanie z urzędnikiem w sprawie „kontroli” przy kawie w znanej i pełnej ludzi restauracji było dla mnie miłym zaskoczeniem, a postawa roszczeniowa spotyka się z… postawą roszczeniową. Taka Polska zaleto-wada, którą warto zamienić na: „daj uśmiech, a otrzymasz uśmiech”.

Po drugie: względna stabilizacja

Zmiany są zawsze i wszędzie, jednak w Czechach wszystko dzieje się jakby wolniej. Brak rewolucji błyskawicznej sprawia, że w miarę spokojnie można tutaj prowadzić firmę i żyć. Najbardziej istotną zmianą, która pobudziła czeską społeczność do protestu, był „zakaz palenia w restauracjach” oraz wprowadzenie w niektórych branżach EET (elektronicznej ewidencji wpływów kasowych).

Oczywiście jak jedna tak i druga zmiana po kilku tygodniach ewoluowała w kolejne przepisy pro forma, znajdując rozwiązania satysfakcjonujące jak przedsiębiorczy lud tak
i ustawodawcę. Ewidentne łamanie przepisów jest, mniej lub bardziej surowo karane, ale nieporównywalnie łagodniej niż w Polsce.

Po trzecie: Korona nie równa jest Złotemu

Jako mieszkańcy Czech używamy korony jako środka płatniczego. Ot waluta jak każda inna. Dla Polaków, którzy osiedlili się w pobliżu granicy różnica kursów wymiany to nie lada okazja biznesowa.

Do klasyki należą cotygodniowe pielgrzymki zakupowe po polskie produkty. Uprawiany na większą skalę jest też „lokalny handel międzynarodowy”. Korzystny kurs wymiany PLN do CZK kusi. Dla przykładu różnica w cenie paliwa przekracza często 0,50-0,70 gr na litrze a wymiana opon z letnich na zimowe dochodzi do 50 proc. oszczędności.

Pomysły handlowe nie kończą się na kilkunastokilometrowej wyprawie w tę i z powrotem. Często można spotkać hurtowych sprzedawców z Czech zaopatrujących się w towary w naszych hipermarketach. Potencjał handlowy jest przeogromny i często niewykorzystany, a polskie produkty są bardzo cenione. Z rzadka pojawią się w mediach informacje o produktach potencjalnie niebezpiecznych, jak sól drogowa czy mieszanki z alkoholem metylowym.Oficjalnie nie usłyszymy zbyt często chwalebnych słów w kierunku naszych produktów, ale biznes to biznes.

Spotkałem się z sytuacją, gdy właściciel sklepu internetowego z produktami dla dzieci dokonywał zakupu/wykupu wszystkich pieluch jednorazowych znajdujących się w Biedronce. Akceptując limit zakupu na jedną osobę raz po raz, stawał w kolejce po kolejną partię towaru. Z rozmowy wynikło, że różnica w cenie jest „znaczna”, ponieważ opłacało się mu spędzić całą sobotę w kolejce.

Po czwarte: pędzimy śliwowicę i calvados legalnie

Za stosunkowo niewielką opłatę, każdy właściciel kilkuset kilogramów jabłek czy śliwek może wyprodukować własną wódkę smakową. Rzeczą całkowicie niezrozumiałą jest sprzedaż nadmiaru owoców z własnego sadu do skupu za niezbyt atrakcyjną cenę, co jest jedyną alternatywą dla polskiego rolnika.

Natomiast całkowicie naturalna jest wyprawa do gęsto rozsianych destylarni, gdzie można wydestylować sobie własną śliwowicę, czy calvados. Oczywiście każdy gospodarz wychwala swój trunek przy wszystkich możliwych okazjach, racząc swych gości „domowym” alkoholem. Wielu traktuje to, jak kult tradycyjnego przepisu przekazywanego z pokolenia na pokolenie najstarszemu synowi z rodu. Niestety ten jakże szlachetny i dochodowy proceder jest dostępny jedynie dla obywateli Czech w limitowanych ilościach na osobę. Dodam, że dystrybucja takiego alkoholu jest w Polsce nielegalna.

Nie tylko twarde alkohole są objęte swego rodzaju kultem. Produkcja i degustacje win zajmują również sporą część w kalendarzu czeskich „świąt” ruchomych. Jesień to znak, że czas na powszechną degustację win lokalnych, których dystrybutorów i producentów można spotkać na każdym kroku. W całej wschodniej części kraju można odwiedzić wiele winnic oraz winotek (niewielkich rozmiarów kameralny sklep z winami), czy też przydrożnych stoisk oferujących wszelakie produkty z winem w tle. Bardzo popularne są też otwarte degustacje tych produktów, z możliwością zakupu „prosto z beczki”.

I tutaj polski przedsiębiorca również zauważy okazję do zrobienia interesu, ale… legalne w Czechach, często może oznaczać nielegalne w Polsce.

Produkcja piwa to również światowy znak handlowy południowych sąsiadów Polski. Tutaj sytuacja wygląda bardzo podobnie w obu krajach, z tą różnicą, że ilość rodzajów piw jest niewspółmiernie duża w porównaniu do wielkości kraju i ilości obywateli. W tej branży na szczęście jest jeszcze przestrzeń na okazję biznesową, o ile ktoś znajdzie smakoszy i rynek zbytu dla piw pieprzowych, paprykowych czy musztardowych, oczywiście poza klasycznym smakiem.

Warto nadmienić, że od wielu lat dopuszczone do legalnej sprzedaży są różnego rodzaju produkty z konopi, dostępne w aptekach i niektórych sklepach. Ta branża należy jednak jeszcze do tych mniej odkrytych.

Po piąte: tolerancja

Czechy z mojego punktu widzenia to biznesowe zagłębie dla przedsiębiorczych ludzi z całego świata. Niektóre branże są wręcz przypisane określonym narodowościom. Niczym nadzwyczajnym nie jest, że drobny handel artykułami spożywczymi czy produktami odzieżowymi nieokreślonego pochodzenia zajmują się mieszkańcy pochodzenia azjatyckiego. Stanowią oni często hermetycznie zamkniętą, ale bardzo pracowitą społeczność.

Branża rozrywkowa na wielką skalę została opanowana przez obywateli z krajów znajdujących się na południowych krańcach geograficznej Europy.

Polacy z racji naszej wszechstronności są dosłownie wszędzie. Od mniej lub bardziej wyspecjalizowanych pracowników w fabrykach czy call center, przez własne biznesy wszelkiej maści, po inwestorów. Jednak zdaniem Czechów, to handel jest naszą cechą narodową, więc w tej branży stanowimy przytłaczającą większość.

Można oczywiście usłyszeć o braku tolerancji, ale z racji „czeskiego chilloutu” bardzo jednostkowe są zachowania agresywne w stosunku do jakiejkolwiek mniejszości.

Jak nie wiadomo o co chodzi… to wiadomo o co chodzi

Powodów i pomysłów biznesowych, dla których warto otworzyć biznes w Czechach, jest o wiele więcej. Wymienione powyżej to tylko czubek góry lodowej. Okoliczności wymieniane przez naszych klientów, o których wspomniałem na początku to w zasadzie motywacja do tego, by przedsiębiorstwo, mała działalność gospodarcza, czy nawet start-up miały swój początek właśnie nad Wełtawą.

Cytując Marylę Rodowicz, „gdy robisz biznes, zrób też i pieniądze” i w zasadzie niewielkie ma znaczenie, jaka to będzie waluta, gdy bilans zysków i strat jest satysfakcjonujący. Zauważalny w Czechach liberalizm to kolejny powód, który otwiera potencjał dla branż, które w Polsce nie mają szans się rozwinąć.

Ostatnim argumentem jest odległość do Polskich granic. Z najodleglejszego miejsca w Czechach dostaniemy się do Polski w kilka godzin autem, a w nagłych sytuacjach w kilkadziesiąt minut samolotem. Zapewne wielu przedsiębiorców zauważy sporo okazji biznesowych u południowego sąsiada, czy to większych, czy mniejszych a spora mniejszość Polska i podobieństwa językowe są dodatkowymi atutami, by „dobrą zmianę” zacząć od tego, by być przede wszystkim zadowolonym i spokojnym właścicielem, międzynarodowego biznesu.

Damian Małaczyński
źródło: Gazeta MSP

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *