„Edward Stachura z tego świata” – powody i konsekwencje

Edward Stachura, foto: Forum

Sted jest jedynym z grona bohaterów moich filmów, który mimo że od dawna nie żyje, to… żyje w mojej codzienności.

Przejawów tej nieśmiertelności jest kilka, ale wybiorę najjaskrawszy. Żyje przede wszystkim dzięki przyjaźni, jaka zrodziła się między mną – autorką filmu a bratankiem Steda Jerzym Stachurą Juniorem. Żyje w obrazach, którymi Junior obwiesił mój dom; maluje nawet po meblach, deskach, kamieniach. W całym domu i przed domem – Stachura. W całej jaskrawości…

Pokolenie zachłyśniętych literaturą

Film dokumentalny „Edward Stachura z tego świata” powstał w 2014 roku, w 35. rocznicę tragicznej śmierci Steda. Jestem z pokolenia ówczesnych licealistów (matura 1980), zachłyśniętych literaturą , którzy mieli szczęście trafić na dobrego polonistę. Znakomite opolskie II Liceum Ogólnokształcące i niezapomniana prof. Wanda Pilch… Od tego się wszystko zaczęło.

Pamiętam nie tylko jego świetną poezję i prozę, czytaną bez szkolnego przymusu, ale także całą modną oprawę, którą z jakimś nabożeństwem przyswajaliśmy. Gra na gitarze, torba-chlebak, szalik owinięty niedbale, o prawdziwe dżinsy było trudniej… Tak, to była owa ogólnopolska „stachuromania”, ale nie powierzchowna, jak to dziś z modami bywa. Na pewno nie.

Żeby dojść do kwestii genezy mojego filmu, muszę dodać, że nie ze szkolnego podręcznika uczyła nas w ostatniej klasie pani profesor. Raczej  ze znakomitego, aktualnego do dziś kompendium Artura Hutnikiewicza „Od czystej formy do literatury faktu”. Gdyby nie książka Hutnikiewicza, napisana w kopernikańskim Toruniu, pozostająca jedną z najważniejszych pozycji w mojej bibliotece, może nigdy nie znalazłabym się w tym miejscu, gdzie mnie los zagnał, 10 kilometrów od Łazieńca – okolic Steda. Miałam zostać lekarką. Osobowość polonistki z opolskiej „dwójki” zaważyła na ukształtowaniu moich humanistycznych zainteresowań, wrażliwości, późniejszych studiach i bezkompromisowych wyborach.

Ogrody pod Ciechocinkiem

Po 50 latach życia i twórczego działania w Opolu postanowiłam zamienić Odrę na Wisłę, a Śląsk na Słońsk – historyczną osadę pod Ciechocinkiem. Tak nagle, bo doświadczyłam, że w tym mikroklimacie skutecznie leczy się moje nadciśnienie tętnicze. I tu, w moim nowym domu, pojawia się druga postać, bez której film nigdy by nie powstał.

„Ojcem chrzestnym” dokumentu „Edward Stachura z tego świata” jest mój kolega z Opola, publicysta, dziennikarz Marian Buchowski, najwybitniejszy w Polsce autor biografii Edwarda Stachury. Marian przyjechał do mnie, do Ciechocinka z żoną Basią, bo dokumentował jeszcze jakieś detale potrzebne mu do dopracowania druku książki „Buty Ikara”. Pojawili się na Matki Boskiej Zielnej, 15 sierpnia. Basia z bukietem polnych kwiatów, zielska wszelakiego, obwiązała zeschłe badyle sznurkiem i powiesiła mi to przy kuchennym karniszu.

– Zerwane z ogrodu Edwarda Stachury w Łazieńcu – oznajmiła Basia. A mnie ten symboliczny akt skojarzył się wiadomo z czym – Sted zmarł tragicznie… 18 sierpnia obchodziłby urodziny, tak jak mój ojciec, bo są z tego samego rocznika.

Jerzy Stachura, bratanek Steda podczas pleneru na Słońsku, foto: Teresa Kudyba

Kredyt na całą jaskrawość

Nie byłoby tego dokumentu, gdyby nie Wanda. Wanda Wasicka, zaprzyjaźniona poetka z pobliskiej Nieszawy. To ona przekazała mi telefon do Jerzego i pokazała nadwiślański Przypust, gdzie powstawała „Cała Jaskrawość”. Zadzwoniłam do Jerzego z prośbą o nagranie jednego dnia zdjęciowego w Łazieńcu, w domu rodzinnym Steda. Jerzy skontaktował się z Żano i Elianą – rodzeństwem Edwarda. Nie znałam nikogo ze Stachurów osobiście. Jak mi potem opowiedzieli, ta pierwsza i jedyna przekonująca rozmowa telefoniczna zaważyła – otrzymałam rodzinny kredyt zaufania.

Poprosiłam Mirka Basaja – operatora i Piotra Stachowskiego – montażystę. Ponieważ raczej nigdy nie zabiegam o zlecenia z telewizji, dzięki czemu zachowuję niezależność autorską i produkcyjną, film tworzył się bez finansowania i miejsca antenowego. O ile pamiętam, stać nas było chyba jedynie na cztery dni zdjęciowe. W takich spontanicznych okolicznościach, bez szczególnej dokumentacji i bez pieniędzy na produkcję, powstawała pierwsza w Polsce filmowa opowieść, osnuta w okolicy dzieciństwa i młodości legendarnego Steda.

Rękopisy idola

Po premierowej projekcji w sali Miejskiego Centrum Kultury w Aleksandrowie Kujawskim a potem w wielu, wielu innych miejscach w Polsce jeden i drugi Stachura towarzyszą mi już stale w zawodowym i prywatnym życiu. Kilka razy w roku jestem zapraszana razem z Juniorem na spotkania autorskie, które Jerzy wraz z synami Patrykiem i Krzysztofem ubarwia muzyką, malarstwem i poezją.

Nie wspomnę wszystkich tych miejsc po kolei, bo ich cele i przebieg są podobne, kameralne, ubogacające. Szczególnie doceniam wydarzenie, które zorganizował Artur Wolski w warszawskim kinie Atlantic. Wystąpiła wtedy z nami bratanica Steda Monika Stachura. Jej obecność w filmie jest dla mnie szczególnie istotna, nie tylko z tego powodu, że wzruszająco opowiedziała o okolicznościach śmierci i kultu autora „Się”. Wypożyczyła mi wszystkie oryginały rękopisów Edwarda Stachury, abym je zeskanowała na potrzeby filmu. Trzymałam je w ręku, nie dowierzając wciąż, że to się dzieje naprawdę. Mirek filmował jeden po drugim w moim domu w Ciechocinku. Pomyślałam wtedy o nieżyjącej już polonistce z „dwójki”, prof. Pilch…jakże ona właśnie chciałaby dotknąć tych słów nabazgranych odręcznie przez idola – zwłaszcza z jej epoki.

Szafa babci Anastazji w słonecznikach van Gogha – maluje Jerzy Stachura, foto: Teresa Kudyba

Pokazy i plenery

Ogromnym wsparciem w misji upowszechnienia filmu „Edward Stachura z tego świata” obdarował mnie Wojtek Zaguła z toruńskiej agencji „SOS Music”. Organizował w roku 2014 jubileuszowy koncert „Stachura. Wielkie świętowanie”, trafił na mój film aż w Bieszczadach. Pokazał go marszałkowi województwa kujawsko-pomorskiego i w efekcie, województwo zakupiło licencję na wykorzystanie dokumentu w celach promocyjnych i edukacyjnych. Potem były nominacje na Festiwalu Sztuki Faktu, festiwalu filmowym Tofifest i wielokrotne emisje telewizyjne.

Kilka razy w roku Jerzy Stachura razem z żoną Edytą przyjeżdżają do mojego domu, organizują w nim malarskie plenery. Wszystkie obrazy, jakie zostawiają po sobie, są szczególnie mi bliskie, wiążą się z atmosferą naszych spotkań. Ale ten pierwszy, który Jurek malował na planie filmowym, czyli „Cała Jaskrawość” – ma dla mnie znaczenie osobiste najbardziej. Jerzy twierdzi, że tak właśnie wyglądała cała jaskrawość, jaką dojrzał Sted na Kujawach Białych, które wszak i dla mnie stały się na twórczej drodze drugą ojczyzną, zdecydowanie tą bliżej Boga i ludzi.

„Edward Stachura z tego świata”

45-minutowy dokument, zrealizowany w 2014 roku w 35-rocznicę tragicznej śmierci legendarnego Steda. Film przedstawia miejsca i osoby związane z biografią i twórczością poety na Kujawach Białych. Są to: Łazieniec, gdzie mieszkał z rodziną, Ciechocinek – Tężniopolis, gdzie napisał pierwszy wiersz. Jest i Nieszawa – magiczne miasteczko nad Wisłą, w którym zobaczył i opisał „Całą jaskrawość”. I Toruń, gdzie młodzi ludzie grają dziś jego Piosenki.

Na początku – wizyta w domu rodzinnym i spotkanie z bratankiem Steda. Jerzy Stachura, poeta, bard, malarz mieszkający w Gdyni, maluje obraz: „Całą jaskrawość”, śpiewa „Balladę dla Potęgowej”. Na dworcu kolejowym w Aleksandrowie Kujawskim pisarz i przyjaciel Steda Marek Badtke i burmistrz Andrzej Cieśla rozmawiają o wizjach odtworzenia dla potomnych miejsc, w których zaznaczył swą obecność Stachura. Leszek Rojek, kuzyn poety, opowiada o dzieciństwie spędzonym w Łazieńcu. Bratanica poety, Monika Stachura wspomina relacje rodzinne i zastanawia się, czy Sted „był z tego świata”.

Nominacje: Toffifest, Festiwal Sztuki Faktu.

scenariusz i reżyseria: Teresa Kudyba
zdjęcia: Mirosław Basaj
montaż: Piotr Stachowski
konsultacja: Marian Buchowski
fotografie i rękopisy ze zbiorów Moniki Stachury i Mariana Buchowskiego
produkcja: tressFILM 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *