– Kiedy zaczęła się Pana przygoda z biżuterią? Czy była to przemyślana decyzja, czy raczej przypadek?
– To nie był przypadek. Dla tej przygody porzuciłem studia techniczne, które mówiąc szczerze mało mnie pociągały. Znajoma zajmująca się biżuterią namówiła mnie do podjęcia prób w tej branży, później skierowała do zaprzyjaźnionego artysty złotnika. Ten nauczył mnie jak trzymać palnik i paru innych podstawowych rzeczy. Po paru tygodniach nauki stwierdził, że powinienem rozwijać się w tym kierunku. Poinformował mnie o komisjach w M. K. i S. po których można było uzyskać pozwolenie na wykonywanie zawodu artysty- plastyka.
W 1985 r. udało mi się uzyskać takie uprawnienie. Parę lat później dostałem się do ZPAP Polska Sztuka Użytkowa. Po kolejnych latach zostałem członkiem STFZ. Biżuteria wypełniła moje życie. Na przestrzeni lat moje wzornictwo ewoluowało – zawsze byłem otwarty na nowe pomysły.
Więcej na jubilerzy.info.pl