Zmienia się podejście firm do aranżacji biur. Typowe open space’y z kilkudziesięcioma biurkami zmienią się w mniejsze przestrzenie. Będzie można je elastycznie dzielić. Przestrzenie wspólne są projektowane dla poszczególnych działów, a nie jak przed pandemią dla wszystkich pracowników.
Pozycja biur, mimo znaczącej roli pracy zdalnej, pozostaje jednak niezagrożona. – Nie ma takiej przestrzeni, która mogłaby zastąpić biurową, ze względu na kwestię socjalizacji i wspólnego spędzania czasu – mówi Monika Szawernowska, prezes pracowni projektowej Concept Space.
Możemy mieć jednak do czynienia z kurczeniem się przestrzeni biurowych. Dotyczy to szczególnie korporacji, które ze względu na wielkość użytkowanych biur mogą je optymalizować. W przypadku mniejszych firm nie będzie to już takie proste. Ważny staje się bowiem czynnik odległości między stanowiskami pracy, który umożliwi trzymanie odpowiedniego dystansu. Oszczędność na metrach może być więc widoczna, ale na pewno nie będzie takiego scenariusza, jaki wieszczono w kwietniu. Eksperci przewidywali wtedy, że biura już nie będą potrzebne i przechodzimy na pracę zdalną.
Co się zmieni?
COVID-19 na pewno wpłynął na zmianę aranżacji biur. Concept Space przeprowadził badania „Przyszłość aranżacji biura. Co się zmieni?”. Wynika z nich, że co trzecia osoba wracająca po pracy zdalnej do biura zauważyła zmiany w organizacji powierzchni. Wśród nowych priorytetów firm znalazły się bezpieczeństwo, elastyczność i modułowość. Eksperci podkreślają, że ogromne open space’y mieszczące cały zespół przechodzą do historii.
– One nie znikną z naszego rynku, tylko będą wyglądały inaczej. Pozostaną popularne ze względu na kwestie finansowe oraz optymalizację przestrzeni do pracy. Obecnie realizujemy projekty, w których dzielimy je na mniejsze przestrzenie. Ich najważniejsze elementy to modułowość, elastyczność i funkcjonalność, żeby w każdej chwili można było ją przearanżować. Ważne są odpowiednie odległości między biurkami oraz wydzielenie części do spotkań i burzy mózgów – tłumaczy Monika Szawernowska.
Przypisane do zespołu
Duży nacisk kładziony jest na strefy socjalne służące spotkaniom i relaksowi. Są one przypisywane konkretnemu działowi czy zespołowi, by uniknąć gromadzenia większej liczby pracowników.
– Wcześniej były one aranżowane dla całej przestrzeni biurowej, ale teraz potrzebne są mniejsze kuchnie i strefy relaksu. Ponadto w biurze oczekujemy elementów domowych. Widać, że pracodawcy chcą zapewnić pracownikom jak najbardziej sprzyjające warunki do pracy – mówi prezes Concept Space.
W niektórych firmach pojawiły się też hot deski, czyli biurka, które nie są przypisane tylko jednej osobie. Pozwala to na bardziej elastyczne reagowanie na liczbę pracowników obecnych w biurze.
Sposób hybrydowy
Przed pojawieniem się koronawirusa 22 proc. pracowników nie miało możliwości pracy w elastycznym trybie. Wśród nich jest aż 67 proc. pracowników instytucji państwowych. Nie wszystkie podmioty były zresztą przygotowane na przejście na pracę zdalną. Większość respondentów wskazało na problem z pracą w domu ze względu na brak odpowiedniego stanowiska i dostępu do sprzętu czy zasobów firmy. Wiele osób nie ma w domu wszystkich potrzebnych elementów do tego, żeby móc efektywnie pracować.
– Obecnie większość firm pracuje zdalnie, choć część wróciła już do pracy hybrydowej – mówi Monika Szawernowska. – Mam wrażenie, że większość jednak nie wróci do pracy w starym układzie, który obowiązywał do marca. W tym momencie większość firm pracuje w sposób hybrydowy.
W 65 proc. biur praca zdalna będzie możliwa również w kolejnych miesiącach. Co czwarta firma daje pracownikowi pełną swobodę w wyborze miejsca do pracy. Model hybrydowy wydaje się być najbardziej popularnym i pożądanym. Tylko 13 proc. pracowników, którzy mają możliwość pracy zdalnej, codziennie przychodzi do biura, a tylko 18 proc. nie korzysta w ogóle z przestrzeni biurowej.
foto: Pexels