Miejsce tej wystawy zostało wybrane nieprzypadkowo. W położonej niepełna 40 kilometrów od Warszawy przy Trakcie Królewskim, wsi Strzyżew, stoi pochodzący z XVIII wieku murowany barokowo-klasycystyczny dwór ziemiański, pamiętający czasy powstań. Dwór wraz z otaczającym go parkiem niemalże sąsiaduje z Żelazową Wolą, miejscem urodzenia Fryderyka Chopina. Wzdłuż łąk i pól nad rzeką Utratą rosną rzędy wierzb, symbol żywotności i krajobrazu Mazowsza. Podziwiał je zapewne młody Fryderyk Chopin podczas swych podróży z Warszawy do Żelazowej Woli.
Dwór położony jest w pięknym, zabytkowym parku krajobrazowym nad rzeką Utratą, z pierwszej połowy XIX wieku a więc niektóre rosnące tu drzewa pamiętają i Fryderyka Chopina i część walk powstańczych.
Niewiele jest informacji o właścicielach Strzyżewa i Dworu. W archiwum kapituły łowickiej zachował się poszyt akt sądowych i rachunków płaconych procentów. Pozwala to poznać niektórych właścicieli Strzyżewa. Wiadomo, że jednym z nich był Mikołaj Łayszczewski, podstarości sochaczewski, później pisarz ziemi sochaczewskiej, sędzia sochaczewski a w końcu kasztelan sochaczewski, starosta łowicki. Po jego śmierci kolejno: Sebastian, Marcin, Maciej Sebastian. Po Łayszczewskich Strzyżew należał do Aleksandra Kowalkowskiego, Dionizego Romanowicza – pisarza Wielkiego Księstwa Litewskiego. Po nich w Strzyżewie pojawiają się Zembrzuscy. Karol był pisarzem ziemi sochaczewskiej, Józef podsędkiem sochaczewskim, Jakub – łowczym sochaczewskim.
W chwili obecnej Dwór jest między innymi miejscem okazjonalnych wystaw i eventów o charakterze kulturalnym. Miejscem organizacji konferencji, szkoleń, kameralnych spotkań oraz imprez rodzinnych i okolicznościowych.
To tu podczas trwającej od 20 lutego do 17 kwietnia wystawy będzie można zobaczyć pierwsze wyniki prac historyków i archeologów. :”Nam strzelać nie kazano… Reduta Ordona w Dworze Strzyżew”. Zobaczyć będzie można mundury i wyposażenie jakim posługiwali się obrońcy reduty, znaleziska archeologiczne z badań wykopaliskowych oraz zapoznać się z historią szturmu Warszawy z roku 1831 i etapami poszukiwań reliktów Reduty Ordona. Plansze tekstowo-ilustracyjne, replika armaty z osprzętem artyleryjskim, gabloty z elementami wyposażenia wojskowego i dokumentami z czasów szturmu na Warszawę.
Wydarzenia powstania listopadowego, a zwłaszcza wojny polsko-rosyjskiej, obrosły legendą za sprawą literatury romantycznej. Ta zaś żywi się już sama. Jednym z najmocniejszych jej filarów jest kwestia związana z tytułową redutą nr 54, która dzięki poematowi Adama Mickiewicza stała się nieśmiertelna jako „Reduta Ordona”.
Znany wiersz Adama Mickiewicza wyrósł – jak zaznaczono w podtytule Opowiadanie adiutanta – na kanwie wspomnień jego przyjaciela, bezpośredniego świadka tych wydarzeń por. Stefana Garczyńskiego. Jest opisem epizodu z bitwy warszawskiej, wydarzeń odbywających się wczesnym rankiem 6 września 1831 r. między godziną 6.30. a 7.00. Te kilkadziesiąt minut było wstępem do dwudniowych bojów o Warszawę, zakończonych kapitulacją Polaków.
Niemal bezpośrednio po zdobyciu Warszawy przez wojska rosyjskie w 1831 r. władze wojskowe przeprowadziły likwidację większości umocnień drewniano-ziemnych, planując wybudowanie systemu fortyfikacji murowanych. Ślady tych robót uchwycone zostały m.in. w badaniach sondażowych i szerokopłaszczyznowych pracach archeologicznych w rejonie Reduty Ordona. Prace niwelacyjne nie doprowadziły jednak do zupełnej niwelacji umocnień, w tym reduty nr 54.
Plany i mapy Warszawy i okolic z 2. poł. XIX w. wskazują lokalizację reduty stosunkowo dokładnie. Pozostałości reduty zachowały się dzięki obowiązującym w latach 1883–1911 przepisom, zakazującym zabudowę na tyłach pasa fortyfikacji zewnętrznych aż do wału Lubomirskiego. Teren byłego szańca nr 54 znajdował się na bezpośrednim zapleczu Fortu Szczęśliwice, przez co wyłączony był z zabudowy i użytkowany jedynie rolniczo. Pierwsi mieszkańcy powstałej ulicy Na Bateryjce zbudowali swoje domy w 1912 r. Dlatego na planie Warszawy W. H. Lindleya (1890/1999) z 1890 r. widać układ działek odwzorowujący pierwotny przebieg wałów lub raczej fosy reduty nr 54; droga polna, która przekształciła się w ul. Na Bateryjce, biegnie na zachód od domniemanych pozostałości reduty.
Czemu zatem przez wiele lat w literaturze przedmiotu i świadomości pokutowała błędna lokalizacja reduty nr 54? W jej wyniku, pamiątkę po Reducie Ordona umiejscowiono na skrzyżowaniu dzisiejszych ulic Mszczonowskiej i Włochowskiej, za torami dawnej kolei warszawsko-wiedeńskiej. Odsłonięcia symbolicznego głazu z napisem: Tu dnia 6 września 1831 r. w walce z przemocą moskiewską została wysadzona w powietrze Reduta Ordona. Poległym za ojczyznę cześć”, dokonano 28 listopada 1937 r. bezpośrednio po odsłonięciu pomnika gen. Józefa Sowińskiego w parku obok historycznej reduty nr 56.
Wcześniej, w 1847 r. na polecenie cara Mikołaja I w pobliżu wzniesiono obelisk upamiętniający zwycięstwo wojsk rosyjskich nad zbuntowanymi Polakami w 1831 r. Nie było na nim co prawda wzmianki o zdobyciu reduty nr 54, ale znajdowały się tam nazwiska rosyjskich dowódców. Jego lokalizacja podyktowana była, według autorów opracowania rosyjskich pomników w Polsce, faktem stoczenia w tym miejscu zwycięskiej bitwy rosyjskich gwardyjskich pułków dragonów i huzarów z pułkami polskiej kawalerii, w wyniku których te oddziały jako pierwsze wdarły się do miasta. Twórcy pomnika z roku 1937 r. prawdopodobnie uznali, że obelisk – symbol zwycięstwa rosyjskiego wzniesiono w miejscu najbardziej spektakularnego epizodu szturmu Warszawy, czyli dawnego szańca 54.
Trzeba było blisko 70 lat i badań kartograficznych aby skorygować lokalizację reduty nr 54. Na podstawie planu Miasta Warszawy z 1856 r. i mapy historyka rosyjskiego A. K. Puzyrewskiego, zajmującego się m.in. wojną polsko rosyjską 1830–1831, można było wykazać, że usytuowanie symbolicznego pomnika odbiega od rzeczywistego o ok. 700 m w linii prostej. Przyjmując za punkty odniesienia dobrze zachowane do dzisiaj i charakterystyczne elementy urbanistyczne miasta z 1856 r. (m.in. redutę wolską – nr 56), po nałożeniu ich na współczesną mapę topograficzną, okazało się, że jej pozostałości reduty nr 54 należy szukać w trójkącie Al. Jerozolimskie, ul. Bohaterów Września, ul. Na Bateryjce.
Tak spektakularnych badań archeologicznych, jakimi są prace na terenie dzieła nr 54 z okresu Powstania Listopadowego – tzw. Reducie Ordona, Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie nie prowadziło od czasów wykopalisk w Biskupinie. I jednym, i drugim badaniom towarzyszyły ogromne emocje społeczne, tym silniejsze w przypadku Reduty Ordona, iż miejsce anonimowych „Prasłowian” (bo tak zgodnie z ówczesnym stanem wiedzy określano ludność kultury łużyckiej) zajęli znani z imienia i nazwiska bohaterowie walk o niepodległość, uwiecznieni wierszem Adama Mickiewicza. Wierszem od lat figurującym w kanonie lektur szkolnych, którego pierwszy wers: Nam strzelać nie kazano zna chyba każdy gimnazjalista.
Naukowcy z mitem romantycznym mierzą się inaczej, preferując podejście „pozytywistyczne”. Badania archeologiczne i ich plon w postaci licznych artefaktów (nie tylko militariów), szczątków żołnierzy czy zaobserwowanych pozostałości fortyfikacji pokazały, jak duże grono badaczy z rozmaitych dziedzin nauki należy zaprosić do współpracy przy opracowywaniu wyników. Nie można bowiem zapominać, że obecnie spektakularnych odkryć w archeologii dostarczają nie tylko prace terenowe, ale także żmudne studia gabinetowe i badania laboratoryjne. Po kompleksowym opracowaniu wszystkich znalezisk do pracy zasiądą historycy, przed którymi stoi ogromne wyzwanie: zestawienie danych pozyskanych w trakcie badań z dostępnymi źródłami historycznymi, a następnie rekonstrukcja wydarzeń z czasu obrony reduty 6 września 1831 r. Można więc bez cienia przesady stwierdzić, że Reduta Ordona to istny sezam naukowy, którego bogactwo w pełni odkryje współpraca interdyscyplinarna.
Od 2010 r. na Reducie Ordona prowadzone były badania archeologiczne, które potwierdziły lokalizację szańca przy dzisiejszej ul. Na Bateryjce na Ochocie oraz przyczyniły się do odkrycia pozostałości elementów umocnień: wału, fosy, wilczych dołów oraz pochówków, zarówno obrońców, jak i atakujących Rosjan. Odkryte zabytki dostarczyły historykom nowych informacji o uzbrojeniu i umundurowaniu ówczesnych żołnierzy i pozwoliły na znacznie pełniejszą rekonstrukcję zdarzeń.