Mam przed sobą opowiadania. Lubię ten gatunek literacki za jego zwięzłość i kunszt opisu, ale także z powodów praktycznych. Doskonale mi się je czyta podczas dłuższej podróży pociągiem lub autokarem. Próbowałem to czynić z zakupionego przed laty, modnego wówczas e-czytnika, ale to zimne urządzenie pozbawiało mnie przyjemności obcowania z dobrym tekstem. Zabrałem więc z sobą w dłuższą podróż książkę, nieznanej mi wcześniej, węgierskiej autorki Krisztiny Tóth pt. Pixel. Starym zwyczajem przekartkowałem ją i powąchałem wnętrze, później otwierałem na chybił – trafił i czytałem fragmenciki tej prozy. Okazały się strawne, o poetyckim posmaku. Przypomniałem sobie informację z tylnej okładki, że te pozornie odrębne opowiadania łączą się i przenikają, tworząc powieściową całość. Z natury jestem ufny, ale tu postanowiłem to sprawdzić, bo z taką formą jeszcze się nie zetknąłem. Okazała się bardzo intrygująca: poszczególne rozdziały tej książki mają w nazwie części ciała (historia nosa, historia ręki, historia nogi, historia pochwy itp.) i na tej kanwie autorka snuje swoją opowieść. Ciekawy jest sposób narracji w opowiadaniu poszczególnych historii – różnicowanie ich, cofanie się i zmienianie wątku, zaskakujące porównania i odniesienia, niedopowiedzenia, skojarzenia…
„Mam śniadą skórę. Gdybyśmy tylko mogli przyjrzeć się jej z bliska, odkrylibyśmy, że posiada ona wszelkie możliwe odcienie ludzkiej skóry, ale ogólne wrażenie jest takie, że ma ciemną, aksamitną karnację. Z odległości jednego, może dwóch metrów widać tylko piksele, wyschnięte torebki herbaty, jednak gdy patrzymy z pewnej odległości, wszystko zlewa się w jedno ciało” – to cytat z opowiadania „Historia kolana”.
Po skończeniu tej ciekawej lektury w nocnym autokarze, trzydzieści opowiadań przeistoczyło mi się w jedno piękne ciało znakomitej powieści. Nie bez znaczenia dla formy i treści tej książki jest to, że autorka jest uznaną poetką. A jej mądrość i zarazem skromność potwierdzają słowa podziękowań, które skierowała na końcu książki do kilku osób, za pomysły i rady przy jej pisaniu.
Na moje zauroczenie tą prozą ma też niewątpliwy wpływ młoda autorka znakomitego przekładu Klara Anna Marciniak.
Krisztina Tóth urodziła się w Budapeszcie w 1967 roku. Autorka zbiorów wierszy, tomów opowiadań, przekładów, a także szkiców i felietonów. Debiutowała w 1989 roku tomem poetyckim „Jesienne powiewanie płaszcza”. Laureatka wielu prestiżowych wyróżnień krajowych i zagranicznych, m.in. Nagrody Gravesa (1996), Józsefa Attili (2000), Gemini (2005), Sandora Maraiego (2007). Wydała jeszcze trzynaście innych książek. Przekłady ukazały się w: Bułgarii, Finlandii, Francji, Hiszpanii, Macedonii, Niemczech, Serbii i Słowenii.
Miejmy nadzieję, że Wydawca w niedługim czasie przybliży nam twórczość tej niezwykle interesującej pisarki, ponieważ prezesem Wydawnictwa Studio Emka jest rodowita Węgierka Pani Klara Molnar, której zależy na upowszechnianiu w Polsce kultury jej rodzimego kraju.
Leszek Kreft
————————————————–
Krisztina Toth „Pixel. Tekst ciała”, tłum. Klara Anna Marciniak, Wydawnictwo Studio EMKA, Warszawa 2014, s.207, oprawa twarda z obwolutą, cena 34.90 zł.