Pan Michał nauczał w I LO przy ul. Szarych Szeregów (dawna ul. Bieruta), a Jasiu uczył się tam pod okiem Ojca, skąd w 1966 r. powędrował do Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Gdańsku (obecna ASP). W trakcie studiów poznał Basię Gregorczyk, z którą ożenił się w 1970 r. Po wyróżniającym dyplomie PWSP w 1972 r. wrócił do Słupska i został belfrem w II LO przy ul. Mickiewicza. Po dwóch latach odszedł ze szkoły i cały poświęcił się sztuce, do której miał inklinacje od najmłodszych lat – wszak Jego tata miał artystyczną duszę.
Tworzył dużo i często wystawiał swoje prace. Pierwsza indywidualna wystawa odbyła się w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Słupsku, podczas Festiwalu Pianistyki Polskiej, w roku ukończenia studiów. Poza wystawami autorskimi brał udział w kilkudziesięciu ekspozycjach zbiorowych w Polsce i za granicą, uczestniczył w kilkunastu plenerach artystycznych, m. in. w Niemczech i Danii. Poznał w tym czasie wielu wybitnych artystów i sam dał się poznać, wystawiając laurkę sobie, swojemu miastu i krajowi.
Słupsk posiada dużo rzeźb autorstwa Jana Konarskiego. Przy szpitalu na ul. Obrońców Wybrzeża stoi popiersie Janusza Korczaka jego dłuta, nieco niżej przy kościele pw. Najświętszego Serca Jezusowego pomnik ks. Jerzego Popiełuszki. Dla I LO przy ul. Szarych Szeregów wykonał projekt popiersia Bolesława Krzywoustego i tablicę pamiątkową oraz popiersie poczmistrza Heinricha von Stephana. Wcześniej zaprojektował i wykonał fontannę w Ustce pomiędzy ul. Marynarki Polskiej a Kosynierów (niestety, została zlikwidowana). Ustecki Ratusz eksponuje obecnie na wystawie czasowej dwie rzeźby: Pracujący i Bezrobotny, będące własnością Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej.
Inne miasta również się chlubią dziełami Konarskiego. W Gdyni stoi pomnik Oficera PMH, w Świerznie „Monument pojednania Polsko – Niemieckiego”, w Radzyminie Wotum Dziękczynne Bitwy Warszawskiej i tamże popiersie Jana Pawła II, w Nieporęcie – Białobrzegach pomnik „Niezłomnym żołnierzom J. Piłsudskiego”. Warszawa jest dumna z pomnika Józefa Piłsudskiego, który, po rekonstrukcji, posadowił przed Belwederem. Wykonał też wiele elementów wystroju architektonicznego do Pałacu Prezydenckiego w Warszawie; niektóre z nich wykuwał aż w Grecji. W Katedrze Wojska Polskiego przy ul. Długiej w Warszawie wisi też Jego tablica.
U schyłku życia pracował przy projekcie Urzędu Miasta Słupska pn. „Szlak Otto Freundlicha”.
Tę należną Mu prezentację najważniejszych dzieł zsumujmy informacją, że był także autorem licznych tablic pamiątkowych oraz rzeźb parkowych w Słupsku, Ustce, Lęborku, Warszawie i w Niemczech.
To tyle suchych faktów. Kryje się za nimi człowiek nietuzinkowy, który umiał cieszyć się życiem a zarazem miał dystans do siebie i świata. Nie jest to w dzisiejszych czasach często spotykana cecha.
Czuł niezwykłą odpowiedzialność za swoją rodzinę. Obok kreacji artystycznej imał się różnorodnych zajęć dorywczych w celu zapewnienia jej bytu i wykształcenia swoich dzieci. Po śmierci mojej córki zaprojektował i wykonał nagrobek, stylizowaną kapliczkę z rzeźbą, który jest znakomitym, indywidualnym dziełem autora. Takich prac, które ozdabiają okoliczne cmentarze, wykonał więcej.
Jego dzieci wzrastały w artystowskim klimacie domu i wśród przyjaciół Jasia, a predyspozycje twórcze odziedziczone po dziadku i ojcu znalazły ujście w obranych studiach artystycznych.
Syn Michał jest aktorem po szkole krakowskiej, grał u Krystiana Lupy i Olgi Lipińskiej, teraz można go zobaczyć w Teatrze „Syrena” w Warszawie.
Córka Kasia jest grafikiem, na pogrzeb Taty przyjechała z Anglii.
Bardzo kochał swoją żonę Basię i dzieci. Kiedy opowiadał, co aktualnie porabiają, biła z niego skrywana duma. Został też szczęśliwym dziadkiem, radował się wnukami – dziećmi syna.
Jasiu miał w sobie niezgłębione pokłady dobroci i życzliwości. Doświadczyli tego wszyscy, którzy się z Nim zetknęli. Szczególnie zaprzyjaźniony był z Szymonem Podhajskim, plastykiem, byłym dyrektorem Młodzieżowego Domu Kultury i Jackiem Szmidtem, rzeźbiarzem z Bruskowa Wielkiego k/Słupska. Przeniósł do niego swoją pracownię po sprzedaży domu przy ul. Kaszubskiej. Niemal przez całe życie wspierali się wzajemnie w dobrych i złych chwilach, byli oni też z Jasiem i rodziną do ostatniego tchnienia Przyjaciela.
W przeddzień śmierci Jasia Michał opowiedział mi, jak godnie jego Tata znosi to umieranie, jakim wspaniałym okazał się mężczyzną i ojcem rodziny. W obliczu nieogarniętego cierpienia Syn wyraził wielką dumę z tego, że ma tak wspaniałego Ojca.
Odszedł w piękne przedpołudnie 2 maja 2007 roku.
W dniu pogrzebu, piątego maja towarzyszyły mu tłumy słupszczan i przyjezdnych artystów. Został pochowany na Starym Cmentarzu w Słupsku obok rodziców.
Jego ukochana Basia zgasła nagle kilka miesięcy później; dwudziestego października serce nie wytrzymało rozłąki.
Leszek Kreft
Fot. Jan Maziejuk |