Rondorosse: smak polskiego wina numer jeden w Europie

Rondorosse

Rondorosse

O Balcarzowicach koło Strzelec Opolskich głośno było w mediach w 2008 roku. To tędy przeszło tornado, które spustoszyło niemal doszczętnie tę malowniczą wioskę. Dziś Balcarzowice to jeden z najważniejszych adresów na enologicznej mapie Polski. Tutejsze wino już od trzech lat „tradycyjnie” wygrywa międzynarodowy konkurs Galicja Vitis. W tym roku za najlepsze europejskie wino różowe uznano Rondorosse z Balcarzowic.

Zadziwia fakt, że w rodzinie balcarzowickich winiarzy jeszcze kilka lat temu nikt nie miał pojęcia, jak się winną latorośl uprawia. W roku 2017, gdy Marcin Ćwielong odebrał telefon od przewodniczącego jury i usłyszał, że jego wino wygrało konkurs, musiał odpowiedzieć na kilka pytań, między innymi właśnie o tradycje winiarskie w rodzinie, o uprawiany zawód. Jurorzy konkursu zaniemówili, gdy okazało się, że Marcin to „tylko” dyrektor, żona Jolanta – stomatolog, a rodzice – emeryci i hobbyści.

Rondorosse

Nic do stracenia

Zabawną anegdotą, powtarzaną przez Marcina jest opowieść, jak w ogóle doszło do pierwszego zgłoszenia… Otóż natknął się przypadkiem w branżowym czasopiśmie na ogłoszenie o konkursie Galicja Vitis. A ponieważ miał kilka butelek białego Muscatto w zapasie ze świeżo założonej przydomowej winnicy, wypełnił druk zgłoszeniowy i wysłał go, dosłownie w nocy „za pięć dwunasta”. Na zasadzie – nic nie mamy do stracenia. A jak będzie wstyd, to i tak nikt się we wsi o naszej kompromitacji nie dowie, bo kto czyta w Balcarzowicach gazetę „Czas wina”… No nikt.

Winnicę założyły dwie spokrewnione rodziny: Ćwielongów i Olszewskich. Jeśli można w ogóle mówić o winiarskiej tradycji, to z wytwarzaniem trunku na własny, domowy użytek było w ich przypadku podobnie, jak w każdym niemal śląskim domu: każdy „coś tam” potrafi z własnej winorośli sporządzić. Klimat się ociepla, gleba sucha, wapienna, kamienista jest zdatna pod uprawę, zatem hektar własnej ziemi na pagórku położonym naprzeciw domu aż się prosił o zagospodarowanie. I tak oto, „po prostu”, z ciekawości sadzonki zostały zakupione i posadzone w roku 2013. Szczepy pod wino białe: Riesling, Muscat i Solaris, a wino czerwone to Pinot noir, Regent i Rondo.

Rondorosse

Jak w Austrii

Marcin Ćwielong jest dyrektorem polskiego oddziału jednej z niemieckich firm, produkujących beton. Podczas licznych podróży służbowych do Dolnej Austrii, w rejonie Traisental zachłysnął się widokiem winnic i austriacki obrazek zapragnął mieć pod własnym domem. W okolicy Strzelec Opolskich winną latorośl uprawia się już od średniowiecza. Tradycję przynieśli w te tereny cystersi. W herbie Strzelec Opolskich winna gałązka istnieje od roku 1600.

Rodzina Ćwielongów i Olszewskich gości z dnia na dzień coraz więcej osób, które postanawiają na chwilę zboczyć z trasy dojazdowej do autostrady z Opola w kierunku Katowic, bo „w radiu mówili”, że tu mają najlepsze polskie wino. Ludzie nie dowierzają, że może ono mieć smak szlachetnego trunku, znanego z winnic śródziemnomorskich, zachodnich, raczej spodziewają się średnio smakującego „kwasiora”.

Rondorosse

Hobby i radość

Zapytany o przepis na sukces, Marcin odpowiada: – Dobry rok. Odpowiednio dobrane drożdże. Próby i błędy. Radzenie się znajomych. Wpływ na jakość ma odpowiednia zawartość cukru i kwasowość w winie. Dlatego ważny jest odpowiedni termin zbioru. Przed prasowaniem winogron oddzielamy szypułki od gron, żeby do wina nie dostał się gorzki smak. Nie dodajemy ani grama cukru. No i dużo wiary, pracowitości, optymizmu…

Winnica to dla obu rodzin hobby i radość. Marcin i Jola pracują na niej po godzinach pracy w swoich firmach, a rodzice – na emeryturze. Do pomocy przy zbiorach przychodzą mieszkańcy wioski za darmo. Tylko z urzędami trzeba toczyć od samego początku walkę, przysłowiową walkę z wiatrakami… Marcin tak pisze na swojej stronie internetowej: „Prowadzenie winnicy to dla nas niezwykła pasja, niestety czasami stają na drodze urzędnicy, którzy próbują udowodnić swoje racje. Nie mówiąc już o ciągłych kontrolach, jakie nas napotykały na drodze. Żeby założyć winnicę i ją zalegalizować, potrzebowaliśmy ponad półtorej roku papierologii i ciągłych wniosków odbiorów i kontroli różnych urzędów… Nie dziwi więc fakt, że w Polsce jest zarejestrowanych zaledwie kilkaset winnic”.

W województwie opolskim są tylko dwie winnice, szkoda, bo to na pewno jest wielkim walorem dla regionu. Dziś Marcin Ćwielong obmyśla, jak stworzyć pierwszą na Opolszczyźnie mapę enologiczną, gdzie umieściłby lokalizacje winnic oraz trasy turystyczne, na wzór tych, które zna w Traisental.

Uda mu się na pewno…

Teresa Kudyba
foto: archiwum rodzinne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *