Pytanie o miejsce kawy w polskich tradycjach kulinarnych może budzić zdziwienie albo ironiczny uśmiech. Panuje powszechne przekonanie, że to herbata była „od zawsze” obecna na naszych stołach. Przez całe dziesięciolecia po 1945 r. kawa była uważana za produkt luksusowy. Była relatywnie droga i trudno dostępna. Można ja było kupić zazwyczaj w tzw. Delikatesach, gdzie na miejscu można było poprosić o jej zmielenie.
Być może wiele osób pamięta zapach świeżo mielonej kawy po wejściu do sklepu. Z czasem kawy znanych marek były dostępne w sklepach Pewexu, czy Baltony, jeśli ktoś dysponował dewizami, a przynajmniej bonami Pekao. To był jednak inny świat, dla większości niedostępny. Sposób parzenia również pozostawiał wiele do życzenia. Wszyscy znamy kawę „po turecku czyli po polsku”, a mówiąc wprost, zalewaną wrzątkiem w szklance, często jeszcze przykrywaną spodeczkiem, żeby lepiej naciągnęła. W utartych stereotypach kawa w szklance była nieodłącznym atrybutem urzędnika, symbolem „wdzięczności” petentów załatwiających urzędowe sprawy nie do załatwienia. Czy tak przygotowana kawa może być częścią polskich tradycji kulinarnych? Na swój sposób na pewno, jako jedno z kuriozów tamtych lat, kiedy bogactwo kultury polskiego stołu odeszło w zapomnienie wraz ze zmianą systemu i czasem chronicznych niedoborów w sklepach.
Więcej na thebestofpoland.eu