Rzecznik ministra radzi, jak (nie) rozmawiać

Po prostu nie mówcie całej prawdy

Rzecznik ministra edukacji narodowej Grzegorz Żurawski prowadzi zajęcia
"Mieć widoczną markę" na studiach podyplomowych organizowanych przez
Instytut Badań Literacki przy Polskiej Akademii Nauk. Oto, co mogą
usłyszeć studenci:

Ulubiona anegdota Żurawskiego z pracy? To, jak przyniósł do "Pytania na
śniadanie" zdjęcie córeczki z pasowania na pierwszoklasistkę, aby kamera
przez półtorej minuty je filmowała. Dzięki temu mógł uniknąć trudnych
pytań. Jego oponentką w rozmowie o reformie szkolnictwa była Karolina
Elbanowska, o której mówi lekceważącym tonem: "kobieta, która chciałaby
trzymać dzieci pod pierzynką do 12. roku życia".

Jego triki: nie wiesz, nie chcesz czegoś powiedzieć do kamery? Upuść
długopis (zyskujesz kilka sekund na wymyślenie sprytnej wymijającej
odpowiedzi). Albo noś przy sobie statystykę, którą zawsze można
zmanipulować na swoją korzyść. Nikt jej i tak nie sprawdzi, a twoja
wypowiedź będzie miała merytoryczną podporę.

Z dziennikarzami, którzy przyjeżdżają na nagrania, nie warto rozmawiać.
To stojaki. Żeby przeforsować swoją myśl, trzeba odnaleźć ich redaktora i
jego bombardować telefonami.

Dziennikarzy się nie słucha. Na każde ich pytanie odpowiadamy tylko to,
co mamy do powiedzenia w danej sprawie, nic ponad to. Nie, to nie jest
kłamstwo. To po prostu mówienie niecałej prawdy. W kontaktach z mediami
nie chodzi o informację, ale o sprzedanie się z jak najlepszej strony.
Czyli: gdy sufit wali się ludziom na głowy, to mówimy, że to nie nasz
sufit.

Redaktorzy nie są przygotowani do pracy, tworzą materiały pod ustaloną
przez "górę" tezę, a do tego przychodzą na konferencje, bo tak naprawdę
są głodni. – Konferencje prasowe organizujemy w południe w porze lunchu.
Frekwencja gwarantowana. Na spotkanie prasowe bez cateringu nikt nie
przyjedzie – kończy z uśmiechem Żurawski. A jak jest naprawdę? Większość
konferencji MEN jest organizowana między 10 a 11 przed południem przy
ciastkach i paluszkach, dziennikarze są zawsze w komplecie.

źródło: metro, Edyta Błaszczak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *