Spacerkiem po mieście z pierników

Miasto z pierników
Bergen
Bergen, foto: Visit Bergen

W Skandynawii czas do świąt Bożego Narodzenia odlicza się symbolicznie, a adwentowy kalendarz pełen czekoladek umila oczekiwanie na gwiazdkę (z nieba). Zamiast czekoladek, przesyłam nieco ciekawostek z norweskiego Bergen. Może zachęcą Was do odwiedzenia tego pięknego miasta? Może nie traficie na deszcz, tak charakterystyczny dla Bergen (200 deszczowych dni w roku, statystycznie rzecz biorąc). Zapraszam na świąteczny spacer.

Mikołaj z… żoną

Skoro powstał kalendarz (norw.: julekalender), to zacznę od pierwszej ciekawostki o sklepie w centrum miasta, gdzie całorocznie dostępne są bożonarodzeniowe ozdoby i upominki (ten sklep po norwesku.: julehuset). Czego tu nie ma? Wszelkie wariacje na temat św. Mikołaja, figurki, ozdoby choinkowe, wełniane skarpety, swetry, opaski, rękawice we wzory charakterystyczne dla tutejszych wyrobów ludowych. Są one tak inspirujące, a zarazem tak tradycyjne i wiecznie tu modne, że nawet super ciuchy sportowe dla kadry narodowej są ozdabiane tymi folkowymi motywami.
W tym sklepie, nie tylko na wystawie, można zobaczyć i zakupić, figurki Mikołaja z… żoną. Nie jest tu przedstawiany jako samotny staruszek z reniferami, ale ma u boku kobietkę słusznej postury. Taka poprawność „polityczna” po norwesku.

Chopin Północy

Skoro miastem Chopina jest Warszawa, to pierwszą ciekawostkę w kalendarzu skandynawskim poświęcę kompozytorowi Edvardowi Griegowi (1843-1907), o którym mówi się nie tylko, że „miastem Griega jest Bergen”, ale także że sam Grieg jest „Chopinem Północy”. Obydwaj są kompozytorami epoki romantyzmu, choć Grieg był młodszy od naszego Fryderyka. Obydwaj sięgali po wątki narodowe i ludowe w swoich kompozycjach. Obydwaj mieli zakorzenienie w dwóch kulturach, odpowiednio polskiej i francuskiej oraz norweskiej i szkockiej. I obydwaj mają topową pozycję wśród melomanów. Największa sala koncertowa Bergen nosi imię Edvarda Griega, a przed nią stoi pomnik kompozytora.

Bryggen od średniowiecza

Bergeńskie portowe nabrzeże Bryggen wpisane jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Port funkcjonuje tu od X wieku, miasto leżące nad Morzem Norweskim ma więc długą tradycję żeglugi i rybołówstwa. Wszyscy turyści kierują tu swoje kroki, nie można nie być na Bryggen, będąc w Bergen. Miłych wrażeń dostarcza spacer po drewnianych uliczkach wokół drewnianych kamienic, z działającymi wciaż żurawiami portowymi. Są tu malutkie galerie sztuki, kawiarenki i restauracje, a także siedziby stowarzyszeń kulturalnych oraz Muzeum Hanzy.

Kolejka na górę Floyen

Nad Bryggen wznosi się góra Flojen (Floyfjellet). Warto wjechać na nią kolejką, jest jedną z siedmiu gór nad bergeńskim fiordem. Podróż trwa około 8 minut. Szczyt leży na wysokości 399 m npm. Zdrowy jest też spacer na górę, , bo to i ruch, i okazja żeby zobaczyć po drodze ładne strefy lasu oraz skały na wyciągniecie ręki… W nagrodę za wysiłek czeka nas ładny widok.

Miasto z pierników
Miasto z pierników

Jul… czyli w kręgu świątecznym

Skoro święta Bożego Narodzenia to koniecznie jarmark ze skandynawskim dizajnem bożonarodzeniowym, a także Miasto z pierników (Papperkake byen). Można je zwiedzać, a nawet można upiec z piernikowego ciasta jakiś bergeński obiekt, do ustawienia na wielkiej, podświetlonej, obsypanej sztucznym śniegiem makiecie miasta. Tłumy dzieciaków z przedszkoli i szkół, a także całych rodzin odwiedzają każdego roku to piernikowe miasto zlokalizowane w wielkiej hali po dawnym basenie. Każdy przedszkolaczek wypieka ciasteczka, dostaje medal „Mistrz światowy wypieków z pierników”, oczywiście medal z piernika i tak to, przy pełnym zaangażowaniu mieszkańców, podejmowane są świąteczne przygotowania, a zarazem wzbudzana jest duma z miasta. Z każdego przyniesionego domku 20 koron przeznaczanych jest na działanie organizacji dobroczynnej świadczącej pomoc dzieciom.

Poniżej link do Miasta z pierników. Dodam, że to nie jest miasto, które wiernie odtworzone zostało w swojej topografii. Ale ważny jest pewien sens społeczny, socjologiczny, tożsamościowy, czyli fakt, że ludzie poświęcają czas na wypieczenie z piernika tego, co jest dla nich ważne w tym mieście. Są więc piernikowe przedszkola, sale fitness, boiska sportowe i stadion piłkarski drużyny Brann, są wiaty górskie przydatne podczas coniedzielnych wypraw rodzinnych oraz helikopter ratowniczy przy szczycie skały z piernika. Mnie urzeka fiord pełen statków…

Trolle
Trolle

Trolle i Muminki

Trolle to nie tylko bohaterowie poczytnych książeczek i „mieszkańcy” legend, ale także symbole obecne tu w przestrzeni miasta. Przed domem, stojącym na trasie spacerowej na wspomnianą już górę Floyen, znajdują się drewniane figury tych opiekuńczych skrzatów, czyli rzeźby całkiem dużych rozmiarów… Kiedyś stał obok nich także troll synek, ale został skradziony pewnej sylwestrowej nocy. Szukano go w całym Bergen, nawet za pośrednictwem lokalnych gazet, radia, stron internetowych. Zaginięcie dziecięcia tej pary trolli stało się sprawą publiczną. Uwieczniłam ich dla Was, a także dołączyłam zdjęcie najpopularniejszej autorki powieści o trollach, czyli Muminkach, a więc pisarki i ilustratorki, Tove Janssen. Byłam na spotkaniu o jej twórczości w bergeńskiej bibliotece. Dowiedziałam się m.in., że pierwszy Muminek został narysowany w 1939 r. I był… czarny. Jak czasy, które nadeszły, a które ilustratorka komentowała w poczytnych komiksach, prezentując m.in. rysunki szydzące z Hitlera.

Wigilie z tańcami

W Norwegii, jak w Polsce, odbywają się liczne spotkania przed Bożym Narodzeniem, czyli odpowiedniki polskich wigilii organizowanych z przyjaciółmi i współpracownikami. To takie ważne wydarzenia towarzyskie, z tańcami, że z ich okazji promowane są w sklepach odświętne stroje, a nawet… bielizna (co tam się musi dziać!?).

Tradycyjne norweskie menu na takich spotkaniach to ribben, czyli suszone, a następnie odgrzewane na parze baranie żeberka, podawane tu z puree z rzepy. Niektórzy jedzą też z tej okazji głowę owcy, a piją do tego aquavit lub specjalnie warzone piwo świąteczne juleoil.

Ja mięsa nie jem, ale przesyłam Wam zdjęcie z takiego spotkania z głową owcy w menu, brrr…

Duuużo dobrego na Boże Narodzenie!

God Jul!

Beata Kubiszyn-Puka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *